Troszkę ograniczyłam swoje pisanie, bo muszę odpocząć i przetrawić natłok informacji z SOE Live 2014, tak abym mogła ubrać je jakoś sensownie w słowo pisane 🙂

W poniedziałek wieczorkiem zawitałam do Landmarka, gdzie natknęłam się na kilku polaków. Musze powiedzieć iż bardzo przyjemnie spędziłam czas i zleciał mi on nawet zbyt szybko.

Część z nas plotkowała na Landmarkowym polskim TeamSpeaku, a cała gromadą przekopywaliśmy tony ziemi w poszukiwaniu jaskini i ukrytych skarbów.

To co jest fajne w Landmark, to grupowe zbieranie surowców i skarbów – każdy otrzymuje swoja część. Jedna osoba może kopać żelazo, inna cynę, a jeszcze inna przeszukiwać w tym samym czasie starożytną ziemię – bez względu na to co kto robi w grupie, każdy z nas otrzymuje surowce z czynności innego człona grupy.

Wyprawę chyba możemy zaliczyć do udanych, bo znaleźliśmy 3 skrzynki, które również obdarowały nas wszystkich swoimi skarbami. Kitty dostał wypasiony grappling hook o zasięgu 80 metrów, ja kilka potionów, Dziadu biżuterię, a Verji – ciuchy.

20140818_landmark_polska_wyprawa_na_skarby

Naprawdę świetnie się bawiłam i bardzo chciałabym powtórzyć naszą polska wyprawę na skarby. Może czwartek koło 21.00? Co Wy na to? Każdy uczestnik czwartkowej wyprawy dostanie ode mnie niespodziankę (no chyba, że już ją ma). 😀

Po zakończeniu Landmarkowej imprezy postanowiłam zagadać do chłopaków z outfitu PRO-STAKI, którzy byli na TS i okazało się, że było warto.

Nie dawałam rady ostatnio grać w PlanetSide 2 bo moje FPS w dużych walkach spadały do 5 klatek – tak się nie da. Poza tym od długiego czasu byłam zniechęcona logowaniem do tej gry bo jako VS musiałam grać praktycznie sama, a to naprawdę nie jest aż takie ciekawe. Moja pierwsza postać VS dobiła poziom 28 na Miller, po czym przeniosłam się na Cobalt gdzie znalazłam outit VS: PPV, który niestety przestał istnieć po jakimś czasie. Owszem, czasami przygarniało mnie PL13, no ale granie NC to dla mnie nie to samo… Spadek FPS dobił mnie całkowicie i zastrajkowałam.

Wczoraj wieczorem Puszkin i kilka innych osób, poświęcili swój czas gry i pomogli mi krok po kroku ustawić opcje nie tylko w pliku UserOptions.ini, ale także w samej karcie graficznej – za co bardzo, bardzo Wam dziękuję.

Moje zalogowanie się do gry około 24-tej zszokowało Kociąmafię, ale było warto. Po wprowadzonych zmianach, w naprawdę dużej bitwie, moje FPS nie spadały mi poniżej 15 klatek a utrzymywały się w granicach 20! Wiem, 15/ 20 FPS to nadal malutko patrząc na Wasze liczne informacje o 40+ FPS w dużych bitwach, ale jak na mój ośmio-letni dwurdzeniowy komputer – to raczej rewelacja 😀

A teraz jak wiem, że na Cobalt mogę znaleźć polaków grających Vanu… Powiem tak, te 20 minut gry wczoraj w nocy spodobało mi się tak bardzo, że idąc z psem na spacer o 1-ej w nocy – uśmiechałam się od ucha do ucha.

Wczorajszy wieczór był bardzo udany. Spędziłam bardzo miły wieczór w obu grach, a do tego sprawdziłam dzisiaj Landmark i owszem – nadal mam spadki FPS gdy biegam, ale już nie do zera… Jestem ciekawa jak te ustawienia będą działać w EQ2, gdzie podczas ciężkich walk  mam 5 FPS…

A kiedy Wy uważacie swój wieczór spędzony w grze za udany?

Jestem w tak dobrym humorze (nie psuć!), że jeden z komentarzy zostanie przeze mnie nagrodzony Krono. Warunek – napisać słówko [KRONO] w swoim komentarzu, abym wiedziała kogo brać pod uwagę i podzielić się uwagami na temat waszego udanego wieczoru w grze. Komentarz wybiorę jutro wieczorem. Wtedy też nagrodzę jedną osobę kodem na 500SC za komentarz w tym temacie.

Uwaga: Krono to przedmiot dający 30 dni ALL Access oraz 500SC dla wszystkich gier SOE, który trzeba odebrać ode mnie w EverQuest 2. Oznacza to ściągnięcie klienta i zalogowanie się do gry lub zaufanie mi i podanie danych na Wasze konto (przez pw na forum) abym mogła się zalogować i przekazać przedmiot na wasze konto. Krono nie musi być użyte od razu, ale można je zatrzymać i użyć kiedy się chce (np. po premierze landmark, eqnext lub h1z1, w PlanetSide 2 22-24.08 oraz 19-21.09 to weekendy z double XP, więc użycie Krono 22.08 da Wam dostęp do dwóch weekendów podwójnego XP oraz wielu innych udogodnień w tym czasie).

Poprzedni artykuł1000SC do zdobycia od SOE
Następny artykułDCUO Keynote, czyli plany na kolejny rok
31 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Owghard

Ach te KRONO 😛

Owghard

Cieszy mnie że podoba ci się moje poczucie humoru 😉

Corvus

Piszę się na czwartek. A co do komentarza:

Kinya, jesteś najbardziej pracowitą i najładniejszą „internetową” kobietą jakiej nie widziałem na oczy.

Owghard

Trudno się rozpisywać na temat jakiegoś jednego szczególnego wieczoru. Jak do tej pory raczej mam tego pecha że przebywam w takim czasie gdzie innych polaków jak na lekarstwo. To też dziurawię ziemię wokół. I powoli rozbudowuje swoją chatę rybacką :]
Ale postaram się być w ten czwartek o 21. A co do KRONO no nie powiem żebym miał coś przeciw jemu. 😉

Skaramanga

wpadaj do nas od 20 codziennie, może nawet bocian nie będzie krzyczeć 😉

Corvus

Owgh, albo mi się wydaje, albo Twoja chata była z lewej strony mojej działki:-)

Owghard

Była. Teraz jest z prawej (pomylka z oplatami w czynszu)

Dziadu

Dzięki wielkie za wczorajszą przygodę i za sprzęt jaki dostałem. Sporo się zmieniło w Landmarku od czasu jak się pierwszy raz zalogowałem dawno temu. W czwartek postaram się pojawić co by razem z Wami pogrzebać w ziemi 😉

Salusik

„Wczoraj wieczorem Puszkin i kilka innych osób, poświęcili swój czas gry i pomogli mi krok po kroku ustawić opcje nie tylko w pliku UserOptions.ini, ale także w samej karcie graficznej – za co bardzo, bardzo Wam dziękuję.”

Mógłbym też dostać te informacje co do karty graficznej? 😛

RachitynowyJoe

uuuu skoro warunkiem jest słówko i udany wieczór w grze 😀 😀 😀 ->

Udany wieczór w grze? To było dawno temu za dzieciaka. Teraz też się zdarzają ale tamtego nic nie pobije. Grałem w gierkę „Chrono Trigger” na starej i wysłużonej genialnej konsoli(jestem pewien, że bez gogli nikt nie będzie wiedział już jakiej). Lavos zniszczył królestwo magii, i gracz pałał żądzą zemsty. Cała gra miał tak genialnie zrobiony klimat, że naprawde czułeś się głównym bohaterem. Epickie pojedynki, zaklęcia pradawnej magii oraz epicki pożeracz światów. To wystarczyło by człowiek pochłonęła pasja. Gdy wstawałem od konsoli o 6 rano, z Lavosem u moich stóp czułem się jak prawdziwy bohater. Nigdy później ani nigdy wcześniej parenaście linii kodu i krzemu nie wywołała u mnie takich emocji. Już takich gier nie robią, już nie…

A i by formalności stało się za dość: główny bohater miał na imię KRONO 😀

RachitynowyJoe

A i btw: Kinya, tez chce pograć Vanu, dawaj mi znać :D. Ja co wejdę do gry to moja lista friendów jest offline 😀

Corvus

Na Chrono Triggera się nie odważyłem. Ale Chrono Crossa pamiętam doskonale. I ta fenomenalna muzyka.

Puszkin

Kinya jak chcesz to i dzisiaj powożę cie na swoim magu ;). A wczoraj to Ty również nam wieczór umiłaś. A ja cały czas czekam aż dasz ten kod na złotego beamera :). Ja proponuję konkurs pod tytułem „dajmy Puszkinowi złego beamera” 😀

Puszkin

A tak btw to jak mnie ktoś wkurzy w PS2 to Lubie sobie puścić teledysk (ty jesteś ruda – dj disco & mc polo). I co ciekawe jakoś mi się zawsze to z kinyą kojarzyło nie wiem czemu może przez avatar na forum ;).

HandicappedKitty

Było fajnie i wesoło. Na ogół udane wieczory to takie kiedy wpadam do losowej grupy ludzi, szwendam się po ciemnych małych tunelach z wielkim wiercącym w ziemi wibratorem i zbieram skarby.
To prawie tak jak bym wyszedł ze znajomymi na piwo i wyrwał jakąś dziewczynę. Tylko że bez piwa, dziewczyny i znajomych ;p
[KRONO] (?)
W czwartek o po 21? możliwe że akurat z pracy wrócę więc z chęcią pobiegam do północy 😛

Simion

A mi niestety ostatnio nie gra się za dobrze w PS2 :/ . Od połączenia serwerów i aktualizacji jest pełno bugów, o zergach już nie wspominając. Ostatnio mam naprawdę mało czasu na granie i chciałbym naprawdę dobrze wykorzystać ten czas.

PS: Pamiętam, że muszę zrobić zdjęcie w bluzie, ale nie mam czasu i okazji. Planowałem zrobić fotkę w Wolinie z mieczem lub czymś w tym rodzaju, ale to już nie ten sam Wolin co kilka lat temu. Wszystko drogie i z mieczami raczej krucho :/ .

SH3NKT

Krótko po rozpoczęciu przygody z Planetside2 zacząłem rozpoznawać jednego gracza – Daddy’ego.Kiedy nie wiedziałem co i jak w tej grze – on był moim osobistym nemesis (tj. zabijał mnie nieprzyzwoicie często). Z czasem dzięki mojej wytrwałości zacząłem raczkować jako dedykowany pilot.
Przełomowym momentem było dla mnie poznanie Pirrona – świetnego pilota którego wiedza pomogła mi dojść do tego poziomu na którym jestem teraz. Któregoś razu zapytałem go czy także kojarzy Daddy’ego. Nie słyszał o nim. Wyłożyłem mu więc kto to taki. Już wtedy często udwało mi się niszczyć mu moskita, ale zabicie go wydawało się niewykonale, udało mi się tylko raz. Pirron powiedział ,że przyjmuje wyzwanie i zaczeliśmy na niego polować. Skutecznie. W gruncie rzeczy to tego samego dnia udało nam się go zabić pierwszy raz, potem złapaliśmy bakcyla ( nie wiem dlaczego ale obaj uwielbiamy go ścigać). Niech Wam się nie wydaje,że to było nie fair ,ponieważ on wtedy latał (zazwyczaj) z kolegami w grupie 3 osobowej.
Miesiące mijały, Pirron zrobił sobie przerwę od gry, reszta naszych znajmowych pilotów (L0khy i MajsterKlepka) też nie grała zbyt często a ja nie miałem zbyt wiele czasu na grę (odrobinę w weekendy). Trzeba by dodać ,że miałem już od jakiegoś czasu BR100 po stronie VS. Po jakimś czasie zacząłem pogrywać w NC razem z polskim outfitem SoC, jednak ich styl gry nie przypadł mi do gustu. Stwierdziłem ,że to idealny moment na spróbowanie TR na poważnie, zacząłem więc grać w outficie T4NK. Wreszcie dobrze trafiłem i zacząłem rozwijać swoją postać oraz czerpać przyjemność z gry z polakami, którzy mają o niej pojęcie. Na początku tych wakacji otrzymałem [KRONO],które było nagrodą za wygranie jednego z licznych konkursów orgazniowanych przez Kinya’ie. Tak się złożyło ,że było kilka double xp weekendów (w tym jeden dla memberów) dzięki czemu osiągnąłem BR 100 w rekordowym tempie (około miesiąc od zaczęcia gry w TR na poważnie). Potem nastąpiło połączenie serwerów i okazało się ,że mam 3 postaci w różnych frakcjach na tym samym serwerze. Dwa dni temu zajrzałem na swoją postać VS i okazało się, że Pirron jest online, zaczeliśmy więc latać.
Następnego dnia, kiedy latałem sam po południu zobaczyłem Daddy’ego pierwszy raz od połączenia serwerów, doszło do małej potyczki. Wieczorem, kiedy dołączył do mnie Pirron sprawdziliśmy czy Daddy dalej gra. Grał. Rozpoczeliśmy więc poszukiwania i nawet conieco nam się udało. Zabicie RaidBoss’a zawsze sprawiało mi przyjemność, ale tego dnia zaszliśmy mu porządnie za skórę, dzięki czemu spało mi się wyjątkowo dobrze i następnego dnia miałem wspaniały chumor. Żeby nie pozostać bajkopisarzem dołączam materiał dowodowy w postaci filmu:
https://www.youtube.com/watch?v=5UCZUzHTnJM&feature=youtu.be

Rachityna

trzymam za słowo. Powiem wszystkim w ZGON by się zalogowali jutro 😛

Mustard

Moje wieczory w outficie Goon Brigade na Miller były bardzo przyjemne. Trenowałem angielski, a ich sposób grania to super organizacja i zniszczenie wszystkiego po drodze; faktycznie chyba zawsze wygrywaliśmy 🙂 Poza tym fajne treningi i dużo taktyki. Aż za dużo tego było i odszedłem, bo nie mogłem poświęcić tyle czasu na grę. Teraz najbardziej lubie dołączyć się do nieźle działającego plutonu i w dobrym wypadku pomóc w dowodzeniu albo wziąć na siebię jeden squad, chociaż jak jestem bez outfitu to rzadko mam coś do gadania ;]

Vanu na początku grało mi się strasznie fajnie, bo ich sprzęt jest zupełnie inny i ma coś w sobie. Też lubie jak mi się zbierze trochę ludzi z outfitu (jest holenderski! 😀 ) i ściągniemy gości do zrobienia plutonu. Fajnie jest mieć wpływ na rodzaj walki. Trochę żałuję, że nie mam już slotu na zrobienie Vanu na cobalcie, bo bym sobie z wami pograł.

Dobre latanie Sh3nkt, ja potrafię rozbić się w warpgate 🙂

aaa KRONO 🙂

r0ma4

Wieczory w PlanetSidzie 2 nie były jakoś wybrakowane pod względem śmiechu. xP Chociażby wchodzenie do Pimp-Sunderera i jeżdzenie z włączoną muzyka, albo zacząć krzyczeć i płakać do mikrofonu na polu walki mając z tego bekę bo twój kumpel dostał banieczkę ze snajpera. = D

Tak czy siak, zawsze jak jest udany wieczór przed kompem, muszą być kumple involved w moim przypadku, wtedy się tylko uruchamiam. = D

And yep! KRONO < – Przydałby się, w końcu trzeba wbić ten 100 BR pierwszy!

Puszkin

Środek nocy na hossinie blask przyćmionego księżyca odbija się od hełmu. Odpalam kolejnego papierosa od rozgrzanego rdzenia mojego phaseshifta i czekam. Odgłosy z oddali świadczą o potężnej ofensywie a wybuchy strącaja kolejne liście z mojego drzewa. Z mapy wynika, że jestem głęboko na tyłach wroga. Budynki z emblematami konglomeratu stoją puste… ale to już niedługo. Ofensywa republiki zbliża się wielkimi krokami, wybuchy są coraz bardziej słyszalne. Mój Phaseshift coraz bardziej nerwowo mruczy rdzeń z płynnej plazmy jest rozgrzany do granic możliwości… i gładząc go szepcze że już niedługo napoje się krwią innowierców. Nagle z budynku podemną wybiegł pierwszy obrońca bazy – inżynier. Od razu pobiegł do panelu z pojazdami desperacko próbując wezwać ciężki sprzęt. Niestety w ułamku sekundy jego głowa eksplodowała a mój karabin zabulgotał z zadowoleniem. Zaczyna się wyszeptałem widząc przez lunetę pierwszyego sunderera z emblematem repubiki. Nagle cisza pod moim drzewem zmieniła się w totalny chaos. Piechota konglomeratu próbowała zająć dogodne miejsce do obrony na przedpolach bazy niestety napór republiki zatrzymał ich w środku. Mruczenie phaseshifta po każdym strzale stawało się dla mnie muzyką, a on zaczynał się powoli sycić swym żniwem. Przez 15 min bitwy zdołał odesłać do respawnu ponad 100 czerwonych i niebieskich piechociaży. A co śmieszne nawet jednego mosqita który po trafieniu spanikował i rozbił się o drzewa. W pewnym momencie coś sprawiło że poczułem że muszę się odwrócić. W ostatnim momencie zobaczyłem niebieskiego szturmowca wylatującego na moje drzewo. Nieszczęśliwie dla niego wypadło prosto na moją minę, a jego zwłoki bez nóg poleciały na ziemię. Był to dla mnie sygnał że dzisiejsze karmienie phaseshifta powoli trzeba kończyć. Ale po 300 piechurach powinien czuć się nasycony. I tak właśnie spędzam miły wieczór w planetside taki wieczór raz na jakiś czas bardzo odstresowuje. Tylko nie można za często bo to uzależnia. 🙂

Kamil118

Krono, właśnie ściągam landmarka, ale pewnei nie uda mi się pograć jutro wieczorem, może jutro rano?

Kamil118

PS. Serwery pobierania Landmark to najgorsze jakie widziałem -_-

Adijos

Mi coraz lepiej idzie gra w czołgu , sama radość i śmiech w szczególności gdy wczoraj grając na Amerishu przy tech plancie szło mi znakomicie a umarłem po tym jak jakiś nobek z mojej frakcji strzelił w Terrańskie miny akurat gdy przejeżdzałem prowlerem , chyba poraz pierwszy niekryłem urazy do teamkilera taki miałem dobry dzień pewnie przez to że wczoraj dostałem pracę w Holandi na 6 tygodni
A po za tym
KRONO ACH TE KRONO
każdy dzisiaj chciałby je mieć
więcej expić więcej farmić
i każdy chciałby je mieć
wyciągać więcej pojazdów
na lepsze promocję się załapać

Puszkin

A ja zapomniałem dodać kinyu że nie chce krono !!! Ja chcę złotego beamera :D!!!

Rudy102

🙂 Reklamowanie filmików* na babagra… (*beznadziejnych…) – Tego jeszcze nie było 😉 Opis mógłbyś zmniejszyć, na dodatek masz łapke w dół ode mnie za polowanie we 2 na jednego – typowe nobostwo u vanuu – cała masówka na jednego gracza, no tak to jest jak się ma bronie nie znerfione. Granie vanuchami jest dla dzieci 🙂 Prawdziwi mężczyźni grają TR albo NC – te kosmity z vanu pewnie jajec nie mają hehe… Tak jestem hejterem – możesz na mnie zrobić polowanie jak chcesz – pisz priv.

Słownik Języka Polskiego

Humor*

funkykovalPL

[KRONO] Najlepiej wspominam wieczory spędzone na grze w kolejne odsłony kultowego zabijacza czasu – Fallout. Zawsze lubiłem wirtualne światy gier (np. S.T.A.L.K.E.R) stworzonych w oparciu o wyobrażenia rzeczywistości postapokaliptycznej, gdzie bezprawie jest głównym zjawiskiem nakręcającym fabułę. Nigdy nie dało przewidzieć się w 100% rozwoju sytuacji, który zależny był od podejmowanych przeze mnie decyzji. Podróże po pustkowiach Mojave z grupką zdobytych sojuszników (NPC) wynagradzały brak realnych graczy, z którymi byłaby możliwość kooperacji. Do tego dochodzi niesamowity klimat otoczenia oraz możliwość odgrywania z PipBoy’a transmisji ocalałych stacji muzycznych, które zwykły umilać czas muzyką z pierwszych dekad XX-go wieku. Genialne dialogi często potrafiły poprawić mi humor i sprawić, że część z bohaterów świata ukazanego w Fallout pamiętam do dzisiaj (np. zmutowanego ghula Harolda, którego w trzeciej części spotykamy w dość niekomfortowej dla niego sytuacji, gdyż przybrał on postać…drzewa :D). Podejrzewam, że większość graczy również dążyła do szybkiego dołączenia do sławnego Bractwa Stali, którego siedziby często były ukryte i ich znalezienie mogło często sprawiać trudności. Ale o to właśnie w tym wszystkim właśnie chodziło – o znalezienie drogi do tego pobocznego celu, który określiliśmy sobie na podstawie plotek i rzadkiego widoku samotnych Palladynów patrolujących pustkowia. Również rozpoczynanie przygody praktycznie z niczym i możliwość podróżowania we wszystkie strony sprawiały, że mogłem poznać ten świat w sposób, który tylko ja mogłem sobie określić. Sam mogłem poczuć się jak taki sezonowy poszukiwacz, którego apetyt zwiększa się wraz z czasem gry. Zaczęło się na poszukiwaniu czegokolwiek co mogło posłużyć do obrony a kończyło na kolekcjonowaniu broni energetycznych, pancerzy oraz booblehead’ów (figurek zwiększających cechy postaci). Jest to w dodatku jedyna gra, w której mogłem spotkać robota prostytutkę oraz zostać porwanym przez kosmitów. Obecnie ciężko odnaleźć mi alternatywę dla takich produkcji. Planetside 2 przysparza mi więcej nerwów niż radości, jednak dzięki ludziom z klanu każdy wieczór spędzony na wspólnej grze dostarcza nowych wrażeń. Czasami niedoskonałości gry rekompensuje sobie spożywaniem piwnych znieczulaczy, które niezależnie od pustkowia (czy to Mojave czy Indaru) zawsze smakuje tak samo dobrze. 🙂

https://www.youtube.com/watch?v=l-x-1fm2cq8