Z racji tego, że rozpoczęła się Open Beta Dragon’s Prophet zarówno dla klientów SOE jak i Infernum, postanowiłam pograć w tą grę chociaż przez godzinkę aby przekonać się co to takiego jest. Poza tym, już za jakiś czas będziemy mieć EQNext więc wszystkie gry SOE są obecnie poligonem doświadczalnym, dlatego też uznałam, że warto wiedzieć czego ewentualnie możemy się spodziewać w przyszłości…
Moją przygodę rozpoczęłam na serwerze Lysaia jako Oracle Kinya. W czasie tworzenia postaci mamy niesamowita liczbę opcji oprócz rasy, którą to możemy stworzyć tylko jedną. Szkoda tylko, że nie możemy wybrać czy chcemy grać złym ludem Osira, czyli Shax. W tej grze wszyscy gracze zaczynają jako ci „dobrzy” – przynajmniej na obecną chwilę.
Od czasu zamkniętej Bety można zauważyć poprawę jeśli chodzi o tłumaczenie questów bo jest zdecydowanie mniej „idź i zabij name_0987766„, ale niestety i takie jeszcze się zdarzają. Same questy nie mają w sobie nic szczególnego, typowe nudne zabijanie mobków. W niektórych rejonach, w tym także w startowych widać miejsca gdzie uaktywnia się co jakiś czas quest publiczny i to może być nawet interesujące gdyby nie fakt, że… w czasie gdy ja grałam w zonie startowej było tylko kilka osób.
Nie wiem jak dużo ludzi gra na serwerach europejskich Infernum, ja osobiście z racji tego, że posiadam konto SOE chciałam spróbować Dragon’s Prophet właśnie poprzez to konto. Owszem, można zrzucić winę na brak graczy z powodu różnic czasowych, gdyby nie fakt, że zaczęłam grać o 22 wieczorem w sobotę, a to oznacza, że w USA był środek dnia… Zresztą nie tylko ja zauważyłam brak graczy, bo na forum SOE widziałam kilka tematów poruszających ten problem. Brak zainteresowania. Być może wzrośnie ono z czasem no bo w końcu jest to nadal Beta, ale… jakoś tak dziwnie jeśli porównać to do niedawnych Open Bet innych gier MMO. Wydawało mi się, że pomysł oswajania smoków spodoba się ludziom, czyżbym jednak się pomyliła?
Kiedy rozpoczynamy naszą przygodę z Dragon’s Prophet jako gracz F2P mamy udostępnione dwa sloty na smoki, które możemy przywoływać oraz na dwa smoki w Dragon Liar. Jeśli zdecydujemy się opłacić każdy kolejny slot to w sumie możemy mieć 6 smoków do przywołania i 6 w Dragon Liar.
Niestety ale mini płatności Station Cash są widoczne na każdym kroku i naprawdę trzeba uważać na to jaki przycisk na naszym ekranie naciskamy. Tutaj 20SC za podniesienie nas z martwych w tym miejscu gdzie padliśmy, tam 5SC za szansę, że przedmiot w czasie ulepszania nam się nie zepsuje. Jeśli chcemy wysłać smoka z Dragon Liar na misje, która zajmie dłużej niż 5 godzin też trzeba już płacić Station Cash. Nie możemy nawet rozmawiać na ogólnym kanale tak jak to jest w EQ2 (np.: 1_9), ale za to za jedyne 20SC możemy kupić przedmiot, który nam to umożliwi i… automatycznie zużyje się po wysłaniu wiadomości, więc należy kupić kolejny… Oczywiście możemy rozmawiać na kanale [Zone] czy też [Local] ale już obecnie są one opanowane w 99% przez „gold sellerów„, których to nawet nie możemy obecnie zaraportować…
Od momentu stworzenia postaci niestety nie możemy wybrać samodzielnej drogi rozwoju tylko musimy podążać za mapą i nie da się nigdzie zboczyć „na bok”. Nie sądzę aby w tej grze można było być crafterem bez konieczności wbijania leveli adventure. Podoba mi się jednak to, że już od najmniejszych leveli mamy dostęp do instancji, które możemy robić solo bądź w grupie za misje w nich skończone zbieramy Dragon tokeny, którymi możemy płacić za craft, ulepszanie zbroi, itd.
Zdecydowanie nie podoba mi się to, że rzeczy noszone przez naszą postać tracą wytrzymałość po każdej śmierci, a to oznacza, że musimy sprzęt wymieniać co jakiś czas. Owszem można je naprawić, ale naprawa też obniża wytrzymałość, no chyba, że się zakupi odpowiedni przedmiot z MarketPlace na 1, 3 lub 30 dni.
Craft… nie mam pojęcia, bo nie ma żadnego wprowadzenia. Owszem mogę klikać na stacje do craftu, ale jeszcze nie odkryłam skąd wziąć przepisy. Jedyne co wiem, że polega on na zasadzie „dostarcz składniki, kliknij, już gotowe„…
To co bardzo mi się podoba w Dragon’s Prophet to smoki i ich oswajanie. Smoków w tej grze jest pod dostatkiem, ale przy tylko dwóch dostępnych slotach dla postaci F2P troszkę może nam zająć czasu zanim znajdziemy tego właściwego. Moje pierwsze dwa złapane smoki były typowe do harvestowania więc umieściłam je w Dragon Liar i dałam im odpowiednie zadania. Kolejne dwa smoki miały po dwa skille do walki dla siebie oraz po jednym skillu dla mnie – leczenie i ward. To co bardzo mi się podoba to fakt iż mogę używać wszystkich skilli przeznaczonych dla postaci, bez względu na to którego smoka mam przyzwanego i dopóki smok nie zostanie przeze mnie odesłany lub przeniesiony do Dragon’s Liar.
Obecnie na najniższych levelach możemy przywołać smoka na 3 min. Wcześniej, w czasie zamkniętej Bety, było to uzależnione od charyzmy i trwało dosyć krótko. Widać iż teraz developerzy zrezygnowali z tego rozwiązania i nawet kiedy skończy nam się czas na jednym smoku to i tak od razu możemy przywołać kolejnego.
Poprzez wciśnięcie [TAB] możemy przywołać naszego smoka i użyć jako mounta do podróżowania: latanie, szybowanie, bieganie – wszystko zależy od tego jaki rodzaj smoka mamy akurat aktywny.
Pamiętam oczywiście, że gra ta ciągle jest w fazie Beta, ale jak dla mnie to jest to jak na razie gra bez żadnych większych rewelacji… Przynajmniej na razie, bo moja postać ma dopiero level 11.
a może spróbuj World Of Warcraft da się 20 lvl wbić za free.
Tylko żeby rozpocząć grę dalej trzeba wydać jakieś 200zł
a potem 30zł/mc ale za to masz naprawde co w grze robić kupa ludzi w to gra, szybko naprawiane błędy,.
Nawet mógłbym oddać swoje stare konto ale musiała być opłacić tą cąłą subskrypcje…
nie, dziękuję ale wolę zostac przy koncie SOE 🙂
i to cie babo ogranicza ;D
Soe… oni każdą gre robią taką samą albo dodają :dwójke: i zmieniaja silnik graficzny ;]
no cóż… trudno sie mówi ale całe szczęście gram w to co chcę a nie w to co muszę 😀
Przyznam, że nie potrafię zrozumieć tego całego szumu wokół MMORPG. Próbowałem w to grać wiele, naprawdę wiele razy i jest to dla mnie po prostu nudne, wręcz potwornie nudne gdyż zwykle się w nich biega i zabija niekończące się hordy niczemu winnych stworków tylko po to by np. przynieść jakiemuś pajacowi z wioski stos ogonów, z których najwyraźniej potrzebuje na wykałaczki skoro wszystkim daje na nie questa.
Rozgrywka zatem jest repetytywna, bo nastawiona na ciągłą rąbankę, z przerwami an szukanie dalszej rąbanki, lub osławiony crafting, który sam w sobie zwykle za ciekawy to też nie jest.
Fabuła? Hmm w żadnym mmorpg nie dostrzegłem nici fabuły, która by mnie choć w minimalnym stopniu zainteresowała. Nie wiem, może dlatego, że jest rozpuszczona w roztworze setek innych questów, w stylu opisanym powyżej.
Grafika? – cóż dla mnie sama grafika to żaden motywator w grach i mówię to jako osoba zajmująca się grafiką na co dzień. Nie mniej nie wiem, ludzie grają w gry typu Crysis i ich to podnieca, choć tam jest w sumie tylko grafika IMO. Tak czy inaczej, w MMO grafika zwykle nie stoi na najwyższym poziomie, ponieważ gra musi być dostępna dla masy ludzi, o również słabszych sprzętach…
Co pozostaje? Hmm no nie wiem, może interakcje z innymi ludźmi na serwerze? To na pewno w jakimś stopniu może przyciągnąć, ale żeby np. na kilka lat w tej samej grze? To nie dla mnie… 😀
No widzisz, a ja w EQ2 gram juz prawie 8 lat i do tego prowadzę alians rajdowy, który całkiem niezle sobie radzi. I powiem ci tak – nienawidze questów. Mozesz zapytac się kogokolwiek z kim gram w EQ2 to ci powiedza jak bardzo „do tyłu” jestem z questami, które powinnam zrobić ale po prostu nie cierpię robic questów.
To co uwielbiam w EQ2 to rajdy. Nie wiem czemu to lubię, ale praca nad rozpracowywaniem strategii zabicia moba rajdowego a potem radość z jego zabcia, gdzie męczyliśmy się z miesiac aby go ubić jest olbrzymia.
Poza tym kocham ludzi z ktorymi gram w EQ2, zarówno Polaków jak i wszystkich, no dobra… wiekszosc, z aliansu. Na niektorych rajdach to płacze ze smiechu tak jest wesoło, szczególnie jak kobiety dorwą się do plotek i biedni faceci w tym uczestniczą. Albo jak robimy rywalizacje damsko-męskie w DPS… Sa to da mnie jak i chyba dla większości osob bardzo mile i odprężające chwile.
Aby grać w MMORPG przez dłuższy czas i miec z tego radoche musisz znaleźć ekipę z która się zżyjesz i gdzie wiesz, że ekipa ta nie odejdzie do kolejnej gry/ mmo, które właśnie mialo premierę.
Popatrz na EQ i EQ2. Owszem, ze względu na przestarzałą grafikę młodziez teraz tego nie docenia ale tak naprawdę to pionierskie MMO swoich czasów, które naprawdę świetnie sie trzymaja i nadal maja po kilka/ kilkanaście aktywnych serwerów.
A, zatem społeczność. Tak, to potrafię zrozumieć… choć przyznam, że 8 lat to spory staż 🙂
Rajdy powiadasz? Hmm no cóż nie do końca wiem na czym one polegają, ale skoro mówisz, że jest tam tyle rzeczy do zaplanowania, to być może jest to rzeczywiście również ciekawy aspekt. Trochę szkoda, że w PS2 nie ma miejsca na dłuższe operacje, bo i tak wszystko po kilku godzinach ulega zmianie… ale cóż to jest jednak nieco inny rodzaj gry.
Młodzież? Ha, to zabrzmiało jakbyś miała co najmniej ze czterdziechę na karku, a w to nie uwierzę 😀
Swego czasu grałem w EVE online i miałem fajna ekipę, organizowaliśmy się razem, mieliśmy jakieś tam plany i było fajnie. Pewnego dnia jednak poczułem się ubezwłasnowolniony przez tę grę i po prostu nie wszedłem do niej ani razu więcej. Trochę tak mi głupio było się nie pożegnać i nie podziękować ziomkom, ale załapała mnie taka blokada na tę grę, że po prostu nie potrafiłem… dziwne co? 🙂
E tam, wszystko kwestia balansu to, że od lat większość produkcji go nie ma, to się może wydawać, co bardziej ambitnym, że wszystko z gatunku mmorpg jest do dupy. Sam tak myślę o obecnym stanie rynku i nie będę się zmuszał do grania w coś takiego, ale dekadę temu gatunek był bardzo grywalny.
Dobre mmorpg, opiera się na gameplay, fabuła ma drugorzędne znaczenie, dlatego wszystkie mmorpg z ostatnich lat, osadzone w znanych settingach, to zwykłe naciągactwo, bo nie koncentrują się na tym co trzeba. Procent osób czytających questy kończy się na Caminno (ofc przesadzam). „Umasowienie” (sic!), po 2005 roku, mmorpgów spowodowało też, że trzeba było zejść z poziomem wyzwań, bo masowy klient jest bardziej durny, niż ten z niszy i stąd masz to co widzisz, nudne, bezsensowne questy. Najgorszy z możliwych modeli powielany przez jego niezliczone azjatyckie klony, które dodatkowo zrobiły szramę na masowej świadomości, czym jest gatunek.
Nawet stare gry przeszły przez proces umasowienia, bo managerowie tych projektów zamiast zająć niszę, próbowali gonić cudze wyniki sprzedaży (wiadomo czyje), raczej bez powodzenia, z EQ2 nie jest inaczej.
Kinya powiedziała coś kluczowego, że ją w tych grach podnieca poziom wyzwania obecny na raidach, tyle, że do tego długa droga przez nudę, dla nowego gracza. Jak ktoś zaczynał w 2004/2005 roku to się często wciągał, bo wyzwania zaczynały się na wyspie startowej, a nie po kilku tygodniach grania. Jak tytuł przechodził później proces homogenizacji to tacy weterani nie zniechęcali się tak bardzo do gry, bo proces ten dotyczył części gry, która i tak ich już nie interesowała, bo mieli już ją za sobą. Stąd głównie biorą się ludzie grający po wiele lat, którzy oburzają się jak ktoś nowy opluwa ich ukochany tytuł. Sęk w tym, że nowi często mają ku temu powód, bo z ich punktu widzenia gra nie ma nic do zaoferowania.
Nawet jak obecne mmorpgi, gdzieś tam mają zaszytą ciekawą warstwę, musisz się przekopać przez tonę nudy. Oczywiście jest to całkowicie bez sensu, ale jak widać ciągle ludzie w to grają, więc będzie ciągle powstawać. Z moich obserwacji, ludzie grają w dużej mierze z sentymentu i potrzeby powrotu do przeszłości, a później mocno się rozczarowują, więc prawie każdy tytuł z tego homogenicznego rynku, doświadcza załamania po pierwszym kwartale działalności, dokładnie w chwili kiedy przychodzi rozczarowanie.
Przekleję jeszcze posta Paima z forum bloga, który recenzuje to całe zjawisko:
90% starych i stałych czytelników bloga jest po sporo po 30-stce, a większość z nich bliżej 40. O wieku, kobiet nie wypada mówić, ale domyśl się…
Część czytelników bloga i graczy jest nawet w granicach 60-ki 😀
Poza tym Aza okazuje się, że pomimo totalnego uproszczenia EQ2 i tak jest za trudny dla wielu osób i dlatego odchodzą. Szok, ale tak jest. EQ2 jest za trudny w porównaniu do innych gier, a nam (graczom) wydaje się tak prosty, ze ciągle na to narzekamy. Wiesz, owszem wylewelowac na maks level da sie obecnie w kilka godzin ale później każdy musi zrobić epika klasowego. Nie wspominam o 25 klasach i mechanice typu multiatack, casting speed, attack speed, reuse. Tak naprawde gdy nowy gracz przyjdzie i rozgryzie te aspekty to moze powiedziec ze rzeczywiscie gral w EQ2. Jakis czas temu mieliśmy dwóch polskich graczy co przyszli z WoW z założeniem, ze w ciagu 2-3 dni wyleweluja postac i dolacza do gidlii rajdującej Hardcorowo. Po wytlumaczeniu im, ze w EQ2 wylevelowanie postaci to nie wszystko bo jeszcze trzeba epiki klasowe zrobić, a to sie łączy z językami i innymi pierdolami, do tego trzeba ubrac taką postać a to tez sie laczy z questami (np. sygnatura by moc obole zbierać), poznać mechanike gry kazdej klasy i ewentualnie zostac przyjetym na trial, więcej sie już nie pojawili…
EQ2 jest stare ale ciagle ma jakieś wyzwania, które lubimy i dlatego tam tkwimy 🙂
Mnie w MMO trzyma tylko spolecznosc. Wyzwania owszem, ale takie moge sobie stawiac codziennie sam.
Natomiast jesli polaczy sie je razem, to powstaje naprawde ciekawa mieszanka. Za kazdym razem kiedy na rajdzie ubijamy nowego moba, na ktorym ginelismy dniami albo tygodniami radosc jest przeogromna.
Podobnie jak kiedy idzie zle – uczucia rozgoryczenia, zlosci sa jak najbardziej prawdziwe.
To sprawia, przynajmniej dla mnie, ze po calym dniu nudy czy nerwow w RL moge sobie odreagowac w grze i tak naprawde dobrze sie bawic.
Co do reakcji graczy z WoWa na trudność EQ2 to mnie nie dziwi, na Nagafenie też byli tacy, czy nawet w Rifcie. W końcu całe to zjawisko, które opisałem, skądś się wzięło. ;] Nerd rage na debet, gubienie szarda, na drogie prestiżowe mounty, czy kary dla całej grupy za ciągle padanie noobów w grupie, już w 2005, robili ci co quitneli do WoWa.
Heh, czyli rozumiem że można powiedzieć, że zjawisko jakie obecnie ogarnia wasz ukochany gatunek Mmorpg u jego podstaw jest takim jakie ogarnęło również mój ukochany gatunek cRPG – uproszczenie, zmasowienie, spłycenie.
Nie przypominam sobie wszak, aby w ostatnich latach powstało coś, co choć ułamku mogłoby równać się ze starymi dobrymi erpegami sprzed lat – nie muszę wymieniać ich nazw, na pewno dobrze je znacie…
Dzięki wielkie za świetne i wyczerpujące odpowiedzi, myślę że zaczynam rozumieć rodzaj sentymentu z jakim się borykacie 🙂
Co do wieku natomiast, to jestem w stanie w pełni zrozumieć że pojawiają się starsi gracze, ja sam mam prawie 30 dychy. Nie mniej przyznacie chyba, że kobiety znacznie rzadziej sięgają po gry komputerowe – choć szczęśliwie powoli się to zmienia – więc sami rozumiecie 😀
Prawie 30 dychy oznacza ze jesteś młodzik 🙂 A co do kobiet grających w gry komputerowe, to bardzo byś się zdziwił, bo w naszym aliansie RRC bo mamy kobiety w wieku od 30 do 65 lat 😀
Nie wspominam już o tym, że mojego mężczyznę poznałam w EQ2 😀
@Teheiron
Kobiet w EQ2 jest trochę więcej akurat. Parę lat temu jakiś uniwersytet w USA zrobił dokładne badania i wyszło im, że 40% użytkowników gry to kobiety. Z moich wieloletnich obserwacji to się mniej więcej zgadza. Z Google’a ciągle można dostać się do dziesiątków przedruków i odwołań do tych badań, np. pierwszy lepszy link z wyników http://pbartosik.blogspot.com/2009/01/co-dziki-naukowcom-wiemy-o-fankach-gry.html
Co do crpg, to mimo wszystko posucha jest mniejsza, tym bardziej, że teraz będzie zalew projektów z Kickstartera, a z mmorpgów niekoniecznie.
Jak nie znasz to pograj w serię Eschalon Book. Moim zdaniem to całkiem ciekawy crpg, w oldschoolowym stylu, w którym trzeba jeść i pić i którego druga część wyszła w 2010 roku, w tym samym roku co Mass Effect 2 – a jak ktoś nie kojarzy to w ME2 był taki easter egg, w którym sprzedawca, w sklepie za grami w Cytadeli, mówi, że teraz już nie powstają gry crpg w których trzeba jeść i pić. Otóż błąd Bioware! ;]
Hmm mówiąc, o odsetku kobiet grających w gry miałem raczej na myśli realia polskie, ale mój błąd poprzez niedookreślenie 😀
Tak, co do Kickstartera to masz rację Wichura, obserwuję kilka pozycji które mają się w ten sposób ukazać i jestem dobrej myśli. Zwłaszcza, że takie projekty jak „Wasteland 2”, czy nadchodzący Torment, zyskały sobie niemałe fundusze 🙂
Eschalon Book powiadasz? Hmm zapoznam się… 😀
Powiem tak…… pomimi wielu roznic, pogladow, wymian zdan z nasza spolecznoscia Eq2 z pelna swiadomoscia popieram wszystko o czym pisze Kinya. Gram od istnienia tego tytulu, w miedzyczasie testowalem, wielokrotnie kupowalem inne tytuly i zawsze bede wierny temu dziadkowi. Kinya jak i wielu z nas jest profesjonalistka jezeli chodzi o Eq2, wychowala wielu graczy i wszystko co pisze o tym tytule to swietosc i niech tak pozostanie 🙂 Pozdrawiam Rangerka Tusia lub jak kto woli Iluzjonistka Chivasa 🙂