Muszę powiedzieć iż to był naprawdę udany tydzień dla aliansu rajdowego z EverQuest 2, którego jestem dumnym liderem od wielu lat.
Sezon letni w końcu się zakończył i po dwóch miesiącach stagnacji udaliśmy się do Temple of Veeshan:Guardian’s Edifice x4 celem popracowania nad kolejnymi namedami których do tej pory nie zabiliśmy. Tak naprawdę to do wyczyszczenia tej zony potrzebowaliśmy zabić trzech najtrudniejszych przeciwników: Pyrelord i Contorller, Klandicar oraz Zlandicar.
I wiecie co? Udało się! Zabiliśmy wszystkie trzy, które są naprawdę wymagającymi przeciwnikami i niewiele gildii rajdowych w EverQuest 2 to zrobiło!
Zonę otworzyliśmy już jakiś czas temu, ale zanim doszliśmy do namedów, których jeszcze nie zabiliśmy, musieliśmy zabić te, które znajdują się po drodze. W sumie, to już w niedzielę wieczorem stanęliśmy przed Controllerem Erwinem i Pyrelordem Kulisem, ale daliśmy radę ich pokonać dopiero we wtorek.
Ktoś ukradł ich ciała, zanim zdarzyłam pstryknąć fotkę…
W piątek udaliśmy się do miejsca gdzie przebywał Klandicar. O mój Boże, co to była za walka. Maksymalna koncentracja dla lekarzy – jedna pomyłka i… wipe! Zadziałały nasze słynne magiczne słowa: „Last Pull” i stał się cud. Tak jak przez trzy godziny nie daliśmy rady zejść poniżej 60% życia, tak w tej ostatniej próbie cała ekipa RRC była tak skoncentrowana, że smok w końcu padł.
Piękne zakończenie piątkowego rajdu. Podczas gdy większość osób udała się spać, ja poleciałam do jaskini gdzie przebywał Zlandicar, Consumer of Bones. To ostatni named w tej zonie i muszę powiedzieć, iż wyglądał naprawdę majestatycznie.
W momencie rozpoczynania niedzielnego rajdu, zostało nam niecałe dwie godziny czasu w tej zonie, po czym nastąpiłby reset zony i wtedy trzeba zaczynać od początku. Powiem uczciwie, że zależało mi głównie na poćwiczeniu walki, gdyż strategia na zabicie tego bossa nie należy do najłatwiejszych. Kompletnie nie spodziewałam się, iż magiczne słowa „Last Pull” znowu zdziałają cuda. Na myśl o tym, że aby dojść do tego nameda znowu trzeba pokonać 14 innych w tej zonie, członkowie RRC pokazali co potrafią – Zlandicar padł, a sama walka trwała ponad 20 minut!
Ostatnie kilkanaście sekund walki były naprawdę wykańczające, gdyż musieliśmy go „spalić” zanim specjalne ady doszłyby do niego. A były one już tuż tuż…
Gracze, którzy zdobyli Achievement za zabicie wszystkich namedów w tej zonie nagrodzeni zostali mountem, który może nie jest najładniejszy (ale od czego jest slot do wyglądu), ale za to ma rewelacyjne statystyki.
I mimo, że są chwile kiedy zastanawiam się, dlaczego jeszcze gram w EverQuest 2, to w takich momentach wiem dokładnie dlaczego. Gram nie tylko dlatego, że gra jest naprawdę pierwszorzędna i bardzo wymagająca w porównaniu do innych, ale przede wszystkim ze względu na te wspaniałe osoby, które są częścią RRC Raiders i dzięki którym świetnie się razem bawimy.
Jestesmy czwarta gildia na serwerze ktora to dokonala. Ostatnie walki naprawde sa trudne, wymagajace ale tez daja mase radosci. W koncu czlowiek czuje po co gra w ta gre – wlasnie dla takich momentow.
Szkoda ,szkoda że mnie tam nie było-ale co się odwlecze to nie ucieknie.Wielkie Congratz za zabicie.Świetny mount.
Jestem pod wrażeniem. Gratulacje dla całego RRC Raiders.