W dniu wczorajszym nastąpił dzień, którego chyba spodziewali się wszyscy, zarówno pracownicy dawnego SOE, jak i liczni fani gier tej firmy, czyli masowe zwolnienia pracowników.
Mówi się, że zwolnionych zostało około 40% pracowników i, że zwolnienia objęły głównie działy nie związane z zespołami projektowymi gier. Głównie, bo niestety, wielu długoletnich pracowników firmy pożegnało się ze swoimi posadami bez względu na to jak ważne pozycje zajmowali i od jak dawna pracowali w tej firmie. David Carey, Aaron Bisnett, Jeff Buttler i wielu innych pracowników związani byli z SOE od kilkunastu lat, ale i tak musieli pożegnać się ze swoja pracą.
Może będzie to dziwne co powiem ale naprawdę nie żałuję Davida Gerogesona, który powinien odejść z SOE juz dawno temu. Wiem, że wielu graczy Landmarka bardzo go podziwia i uważa wręcz za „twarz” tej gry, ale prawda jest taka, że był on dyrektorem wszystkich tytułów EverQuest, o czym zdaje się zapomniał…
No więc dlaczego Columbus Nova i Daybreak zdecydowali się na tak drastyczne zwolnienia? Przyczyn tego należy szukać w historii Sony Online Entertainement znanej teraz jako DayBreak Game Company.
Jestem przekonana, że niewiele osób wie, iż John Smedley zanim został prezydentem SOE, wpierw był osobą odpowiedzialną za rozwój gier online w Sony Interactive Studio America. W tym samym czasie razem z Bradem McQuaidem i Stevem Cloverem założyli studio Verant Interactive, które rozpoczęło prace nad EverQuest. SISA wspierała rozwój EverQuest, a w 2000 roku Verant został przez SISA wykupiony i w ten sposób powstało SOE na czele którego stanął John Smedley.
Do końca nie wiadomo jaka konkretnie była umowa zakupu Verant Interactive, dość powiedzieć, że nawet mimo strat generowanych przez SOE John Smedley cały czas utrzymuje swoja pozycję i wygląda na to, ze to właśnie on rozdaje karty.
Feldon Morgan z EQ2Wire opublikował na swoim blogu bardzo ciekawe informacje dotyczące funkcjonowania SOE przez ostatnie kilka lat. Dla tych co nie wiedzą, Feldon jest osobą bardzo szanowaną przez społeczność graczy EverQuest 2, który od wielu lat korzysta z Census tworząc różnego rodzaju bazy danych i ma wielu przyjaciół w SOE DGC (gdzie pewnie będzie mieć teraz zakaz wstępu…)
Zgodnie z jego informacjami, Sony próbowało pozbyć się SOE już od ponad dwóch lat. Nie tylko pozwoliłoby to SOE pracować nad grami na inne platformy, ale również dałoby niezależność, jakiej nigdy nie mieli będąc firmą należącą do Sony. Przez ostatnie dwa lata John Smedley odrzucił co najmniej trzy oferty kupna, w tym jedna z nich pochodziła od Perfect World.
O ile nie jestem zbyt dużym fanem Perfect World (lockboxy wszędzie!) to oferta ta została odrzucona przez Smedleya z racji tego, iż PWE zamierzało podzielić firmę na małe niezależne studia i pozbyć się całej ówczesnej (i obecnej) kadry zarządzającej.
Od kiedy gram w gry SOE, czyli od 2004 roku, nie widziałam aby gry te były poprawnie promowane, nie mówiąc już o poprawnym zarządzaniu.
Pamiętacie Free Realms? Jedna z gier stworzonych przez SOE, która miała być kolejnym „World of Warcraft„, ale tym razem dla dzieci. Zgodnie z informacjami podanymi przez EQ2Wire SOE utopiło w tej grze około 30 milionów dolarów, nie tylko zatrudniając zewnętrzna firmę promocyjną, ale także psując sobie opinię fatalnym startem gry. Gra wydana została jako Free-to-Play do pewnego poziomu (powyżej trzeba było mieć subskrypcje) i nastawiona została na mikrotranskacje. Zupełnie nie trafiony produkt zważywszy na to, że sześciolatki nie posiadają kart kredytowych.
W 2007 roku SOE wydało 20 milionów dolarów aby zakupić niedocenioną grę Vanguard: Saga of Heroes od upadającego studia Sigil, którego właścicielem był kolega Smedleya – Brad McQuaid. Od 2008 roku do 2012 gra nie doczekała się żadnych aktualizacji, ale i tak gracze zmuszeni byli opłacać subskrypcje. W 2012 roku Vanguard stał się gra F2P, ale ze względu na tysiące błędów nie znalazła wielkiego zainteresowania wśród graczy. Ostatecznie zamknięta została w zeszłym roku razem z Free Realms i Wizardry Online.
Po trzech latach prac nad grą The Agency, SOE zdecydowało zlikwidować studio w Seattle i nie kontynuować prac nad ta grą. Kolejne miliony utopione…
Prace nad EverQuest Next trwają już od co najmniej 2008 roku. W 2010 roku gracze uczestniczący w Fan Faire 2010 mieli okazje zobaczyć pierwsze prace koncepcyjne, w 2011 roku zaprezentowano fanom model postaci męskiej, po czym podczas SOE Live 2012 John Smedley, że dwa projekty gry zostały wyrzucone do kosza i ekipa EQ Next rozpoczyna prace od nowa. Obecna wersja EqberQuest Next jest projektem numer 4, bo projekt numer 3 też został wyrzucony do kosza gdyż używał takich samych voxeli jak Minecraft.
A więc w 2012 roku wyrzucono do kosza cztery lata prac ekipy EverQuest Next, która przecież musiała być opłacana. Prace nad EQ Next trwają juz od ośmiu lat, a co za tym idzie, wydawane są pieniądze. Zważywszy na to, że w ostatnich latach ekipa Next/ Landmark wynosiła pomiędzy 30 a 70 osób, to na same pensje pracownicze poświęcono co najmniej kilka milionów dolarów.
W 2012 roku SOE otrzymało zastrzyk gotówki (7 mln $) od ProSiebien, które to zakupiło prawa do gier SOE na terenie Europy. Niestety, nawet ten zastrzyk nie pomógł i rok 2013 zamknięty został 60 milionową stratą.
Przez te wszystkie lata SOE miało kilka gier, które zarabiały pieniądze, które to były tak nierozważnie wydawane: EverQuest, EverQuest II. Ponadto do ekipy wydanych gier SOE zaliczyć należy PlanetSide 2 i DC Universe Online, która to gra stała się dochodowa dopiero jak wydana została na PS4.
Może to niektóre osoby zszokować, ale pomimo wszystkiego EverQuest i EverQuest II są grami, która zarabiają na siebie i na SOE DayBreak. Oczywiście SOE nie udziela żadnych informacji na ten temat, ale 90% graczy to osoby opłacające subskrypcje. Jeśli dodacie do tego zakup Station Cash oraz corocznych dodatków do obu gier, to łatwo można zauważyć, że obie te gry finansuja nie tylko swoje ekipy developerskie, ale także rozwój innych gier.
Od 2010 roku widzieliśmy już trzy rundy zwolnień grupowych w SOE, które dziwnym zbiegiem okoliczności ominęły nie tylko Johna Smedleya, który jakby nie patrzeć zarządza tą firmą i to on musi się zgadzać na wydatki, ale także jego najbliższych współpracowników zarządzających różnymi departamentami. Czy nie jest czasem przyjęte w świecie, że firma zmienia szefa gdy przestaje być zyskowna?
John Smedley jest nie do ruszenia. Zgodnie z informacjami podanymi przez EQ2Wire to on osobiście wybrał firmę, która miała zakupić SOE i upewnił się, że pozycja jego oraz jego najbliższych współpracowników zostanie niezachwiana.
Kto najbardziej stracił na błędnych decyzjach Smedleya? Gracze oraz pozostali pracownicy SOE, szczególnie ci, którzy pracowali w firmie od wielu lat i którzy po prostu zarabiali zbyt dużo jak na obecne standardy w branży gier.
Sony Online Entertainment znane teraz jako DayBreak Game Company zdaje się zapominać, że jest to miejsce gdzie narodził się EverQuest (1997), EverQuest 2 (2004) oraz Star Wars Galaxies (2003). O ile nowe gry mogą wydawać się obiecujące, to jeszcze na siebie nie zarabiają. Czy nie byłoby mądrzejszym rozwiązaniem w pierwszej kolejności inwestowanie w gry, które przynoszą dochody, a dopiero potem, z pewna ostrożnością, inwestowanie nadmiaru funduszy w niesprawdzone pomysły?
Niektórzy ze zwolnionych pracowników (jakkolwiek mi ich żal) nie wydawali się zbyt dochodowi/potrzebni.
Global Relations Manager? Naprawdę jest potrzebna specjalna osoba od tego?
Tu się zgodzę, ale pamiętaj, że to Smed osobiście zatrudnił Brasse 😛
Zabawne, ale John Smedley, mylił mi się z David Georgeson. XD
To prawda ale czemu w Planetside zwolniono kilka osób tak ważnych dla tej gry. Brak Xander Caussa oznacza 0% szans na Nexus i inne kontynenty w przyszłości. Zwolnienia producenta to sobie nawet nie wyobrażałem (Smed może sobie „zarządzać” DGC ale wątpie, że będzie się angażował w rozwój każdej gry przez nich tworzonej).
Smeggins wszędzie Smeggins, SOE same bledy popelnialo i to jak sie mowi kardynalne bledy czy jakos tak po 1 brak promocji, topienie hajsu, a to ciekawe bo z tego co pamietam w PS2 srednio gracze wydawali : http://www.superdataresearch.com/content/uploads/2014/04/MMO-ARPU-table.jpg
To chyba nie bylo tak zle jak na niszowa gre.
https://twitter.com/j_smedley/status/565905952365219840
Widać że na pierwszym miejscu jest zgarnianie kasy za łapówki, i podziękowania
No i chyba nikt w tej firmie nie prowadził bilansu strat, i zysków
zwolnienie ludzi z dlugim doswiadczeniem to taktyka stara jak swiat . Reszta zobczy ze niema nic pewnego i ze zaczyna sie palic kolo dupy wiec hop siup niedlugo zobaczymy jakies rezultaty
Czemu 0% szans? Zawsze mogą zatrudnić kogoś innego.
Ale Smed napisał, że nie zatrudniają nikogo w miejsce zwolnionych.