Wpis ten jest nieco spóźniony, bo sama nie wiedziałam czy powinnam się do tego przyznać – kilka dni temu dołączyłam do grindowania (wbijania) XP w bibliotece.
Namówili mnie oczywiście na to moi znajomi. Udało im się, mimo, iż nie cierpię takiego bezmyślnego stania w miejscu i zabijania mobów aby otrzymać XP. Mam wrażenie zresztą, że 99% graczy ArcheAge nie robi teraz nic innego…
W sumie to chyba ciekawość mnie skłoniła do tego kroku, bo nie będę oszukiwać, że chciałam zobaczyć jak wygląda ta słynna Biblioteka. Nie zawiodłam się, a wręcz byłam zaskoczona wielkością tego miejsca.
Na każdym piętrze Biblioteki znajdują się liczne korytarze, które prowadzą do wielkich pokoi. Wyobraźcie sobie szachownicę, gdzie każde połączenie pól to korytarz, a każda skrzyżowanie linii to pokój. Pokoje w Bibliotece nie dość, że są naprawdę olbrzymie, to do tego wspaniale wyglądają. Naprawdę miałam wrażenie, że moja postać znajduje się w olbrzymiej starożytnej bibliotece.
Ciągła walka w ArcheAge ma jednak swoje minusy – brak many potrzebnej do rzucania zaklęć… Nawet nie wiem co za inteligentny projektant wymyślił grę w której dostępnych jest 120 klas i żadna z nich nie jest w stanie regenerować many dla grupy. Oczywiście są flety, ale to ułamek tego co jest potrzebne…
Jesli ktoś lubi taki grind to proszę bardzo. Ja jednak nie mam zamiaru poddać się szaleństwu, nawet jeśli potrzebuję prawie kilkadziesiąt milionów punktów XP aby wbić poziom 55. Zostaję przy swoich działkach 🙂
Po pierwsze z tą maną to chyba jakiś żart, jest coś takiego jak potki :), po drugie można spokojnie dobić do 55 nie grindując a dołączając tylko do dayili i bossow, ja w ten sposób podbiłem do 53 lvlu, na farmieniu w bibliotece byłem 2 razy.