Ostatnio mam tak niewiele czasu na granie, że coraz częściej sięgam po gry, do których mogę zalogować się na kilka-kilkanaście minut i, ze spokojem w sercu, że w coś pograłam, wylogować.
Tak jak mam fazy na Banished, tak teraz zbliża się zima i przypomniało mi się, że do tej pory tylko raz udało mi się przetrwać tę porę roku w Don’t Starve. Czas to powtórzyć! No więc próbuję od jakiegoś czasu i chyba wyszłam z wprawy. Ewidentnie zrobiłam sobie za długą przerwę od tej gry.
Biedny Wilson. Jest mi go naprawdę szkoda, bo tyle miał już różnych śmierci, a mimo to nie poddaje się. Zadźgały go bawoły gdy niechcąco je zaatakował, kiedy zbierał nawóz. Wykończony został przez pająki. Nawet żaby mu nie odpuściły! Ale najtragiczniejsza była ostatnia śmierć…
Wyobraźcie to sobie: pełne życie, pełen brzuszek, kufry pełne żarcia i środek zimy. Tak – to miał być właśnie ten moment, kiedy Wilson miał ze spokojem dożyć do wiosny. Ale nie dożył… Co się stało? Ano pingwiny stanęły mu na drodze. A tak konkretnie to położyły się spać w ogródku Wilsona! Biedny Wilson stał tam, patrzył się jak to pingwiny smacznie chrapią i… nie wytrzymał. Postanowił je dziabnąć. No i one od-dziabnęły go z powrotem 🙁
To była tragiczna i kompletnie nie potrzebna śmierć. A mówiłam mu – tylko spokojnie, damy radę przetrwać. I co? No i trzeba zaczynać od początku…
A tak w ogóle, to czekam na kolejna grę od studia Klei – Oxygen Not Included, która jak na razie zapowiada się świetnie. Jak wyjdzie, to pewnie przez jakiś czas będę niedostepna 🙂
Złe pingwiny , złe …