Przyznaję się, że jakiś czas temu zajrzałam do Landmarka, przebiegłam kółko, wykopałam parę kamyków, pomarudziłam na wygląd gry i na tym skończyła się wówczas moja przygoda.
Parę dni temu zrobiłam kolejne podejście, ale albo ja mam pecha, albo ta gra po prostu tak ma: wszystko wkoło było czarne, zawiechę w grze miałam co kilka sekund, a do tego co kilka minut spadałam przez świat.
Do trzech razy sztuka…
Dzisiaj zalogowałam się po raz kolejny i w końcu ujrzałam świat w kolorach. Zdecydowanie muszę przyzwyczaić się do nowej grafiki, ale nie odrzuciła mnie ona już tak jak za pierwszym razem.
Wyspa na którą trafiłam po zalogowaniu była to Abyss z tier 1.
Na każdym serwerze jest mnóstwo wysp dostępnych dla graczy, które podzielone są na różne tiery, a od tego uzależnione są rodzaje występujących surowców. Aby przenieść się na inne wyspy, czy tez nawet serwery, należy udać się do Spire i kliknąć na wielkim kamieniu znajdującym się pośrodku i wiszącym nad czymś w rodzaju teleportu.
Te tiery to bardzo ważna rzecz, z racji tego, że zaczynając grę możemy kopać surowce tylko z tier 1. I tutaj zaczyna się tzw. grind, ale nie taki jaki znamy z innych gier polegający na wbijaniu punktów XP aby jak najszybciej osiągnąć dany level. W Landmarku grind oznacza zbieranie surowców, aby móc stworzyć lepsze narzędzia, a co za tym idzie móc zdobyć surowce z innych tierów. Ilość surowców potrzebna na kolejne etapy narzędzi jest naprawdę porażająca. Osobiście uważam, że jest to „lekko” przesadzone i mam nadzieję, że zanim gra będzie mieć premierę, zostanie to troszkę złagodzone.
Chociaż z drugiej strony, gdyby surowce było łatwo zdobyć, to SOE by na tym nie zarobiło… (Dla tych co nie wiedzą w sklepie można kupić surowce za Station Cash)
No więc zebrałam sobie miedź na miedziany kilof, potem zrobiłam sobie cynowa siekierę i zebrałam już nawet składniki na żelazny kilof, który pozwoli mi kopać kamienie z T3 (tak myślę). Oczywiście zgromadzenie potrzebnej ilości surowców nie należało do najłatwiejszych zważywszy na to, że po mapie przemieszczałam się po trzy kroki aby uniknąć zawieszenia się gry. Ale dałam radę 🙂
Jak na pierwszą dłuższą sesję w Landmark, to muszę powiedzieć, że ten świat nawet nie wygląda tak źle mimo potwornych lagów.
Kilka ważnych rzeczy, których nauczyłam się w dniu dzisiejszym:
- okno postaci otwieramy poprzez H – ni przypiął, ni przyłatał wg mnie, a do tego nie ma możliwości zmiany ustawień;
- jest ogólny czat serwerowy, na który możemy dołączyć po napisaniu /join general – oczywiście nie możemy sobie ustawić co chcemy widzieć w danej zakładce, a po dołączeniu na ten kanał widzimy mnóstwo informacji o tym kto do niego dołączył i kto właśnie z niego wyszedł – nie wiem po co ta informacja jest mi potrzebna do szczęścia;
- w grze tej niestety obecni są idioci – jeden taki ścigał mnie przez pół wyspy i ciągle obudowywał, tak, że nie mogłam się ruszyć ani nic robić. W końcu schroniłam się na czyjejś działce i musiałam poczekać aż sobie pójdzie, co zajęło mu dobre kilka minut. Na koniec dostałam bardzo inteligentnego maila…
No cóż, na dzisiaj starczy tych wrażeń w Landmarku. Ciekawe co przyniesie dzień jutrzejszy…
Tedy’ego mama nie kochała więc teraz szuka w grach kobiecych postaci które zrekompensują mu brak matczynej miłości w świecie realnym. Niestety, Tedy zna tylko kilka słów bo został wychowany przez wyleniałe myszoskoczki pod podłogą siedziby KKK
pipole
Na swojej drodze całe szczęście wpadałam tylko na dorosłych (a na pewno mentalnie) ludzi, którzy chcieli mi pomóc albo po prostu się przywitać i nie wiedziałam, że grają tam ludzie pokroju Tedy’ego… Niech was nie odstraszy ten jeden wariat! 😀
Fly – ten gość raczej rozbawił nie wystraszył. Chociaż rozumiem, że Kinya mogła się nieźle wnerwiać 😉
mi tam tylko kradli drzewo :O
Noż kurka, przecież ruszyć się nie mogłam bo ciagle mnie obudowywał. Przy moich lagach to nie było zabawne. Za pierwszym razem mnie obudował jak kopałam kamyczki więc zani m zdałam sobie sprawę co się dziej byłam juz wokół obudowana. A potem gdzie sie nie ruszyłam wyrastała ściana :/