Binx na długo pozstanie w mej pamięci i pewnie jeszcze nie raz będę się uśmiechać jak sobie przypomnę ten pałac. Więc oto ciąg dalszy opowieści o przygodzie dzielnych śmiałków sztuk 5 + uber warden w Palacu of Ferzhul…
Jeśli chodzi o namedy w bibliotece to nic ciekawego, no może tylko to, że pierwszy pull trwał 14 min bo Rytel uparł się żeby każdego nameda osobno ubijać. No ale po dokładnym wyjaśnieniu strategii, na drugim pullu poszło szybko i gładko. Binx oczywiście stał i zawzięcie leczył nie zdejmując dotów, no bo po co, przecież to warden a oni nie muszą.
Kolejny named padł szybciutko bez większych strat. No w sumie stratą chyba nie można nazwać mojej śmierci jak pojawiły się ady na 25% i poleciały na mnie, bo któż mógłby mi się oprzeć! 😀
W ten sposób otworzyliśmy atrium i w tym samym momencie obudził się nasz Obscymurek jak go ostatnio zwiemy po przeczytaniu pewnego posta, z którym to należało pójść na mini spacer, o czym też poinformowałam ekipę proponując jednocześnie by ubili śmieci do czasu mojego powrotu. Na to dostałam /tell’e: „don’t go! pls don’t leave us here!”. „Nie martwcie się, macie przecież uber lekarza, wiec bedzie dobrze” odpisałam. Reakcją na to było zdjęcie chokerów przez Sloopa i Hannibala. No cóż, musiałam ich zostawić, poleciałam z psem, przeciągnęłam go po krzakach w ekspresowym tempie, bo ciekawość mnie zżerała co tam się dzieje. Wracam, siadam do komputera a tu widzę ekipa martwa… Cichaczem nie przyznaje sie że wróciłam, ciekawa byłam co będzie dalej, pull mobka i znów leżą… Ech żal mi się zrobiło więc przyznałam się, że już jestem. Rekcją na to było natychmiastowe pojawienie się chokerów, które są ponoć przereklamowane jak twierdzi pewien warlock. Ubiliśmy śmieci, został Varsoon. Zrobiliśmy pierwszy pokój, lecimy do żyletek no i leżymy martwi minutę później. Binx leży w zupełnie innym miejscu niż reszta. No tak trzeba dopracować poruszanie sie po tym pokoju. Zaczynamy znów, dochodzimy do pokoju z żyletkami i znów umieramy i ponownie Binx w zupełnie innym miejscu niż reszta ekipy. Hannibal nie wytrzymuje i mówi: „musicie się poruszać tak jak Kinya, stańcie na niej i ruszajcie się tak samo”. Ja nie twierdzę, że te umieranie w pokoju z żyletkami to wina Binxa, bo tak to jest np. jak conju próbuje castnąć swojego peta, który umarł i stoi za długo w tym samym miejscu… Natomiast rozbawiła mnie odpowiedź Binxa (wcześniej staretegia była wyjaśniana chyba w miarę dobrze): „No ale jak ja mam się ruszać… Ja nie mogę, jak się popują te roboty to nie mogę się ruszyć no i nikt ze mnie dota nie ściaga to umieram…”. „To może byś się tak ruszył ZANIM pojawi się robot z łaski swojej?” – odparłam. No i w tym momencie okazało się, że Binx musi iść do pracy… Ech mogłam milczeć i przyjąć umieranie za dobrą monetę, a tak za dużo powiedziałam i straciliśmy takie uber wardena… Oj głupia ja, głupia…
No nic, Binx się wylogował i Rytel mówi, że ma super lekarza. Chwilę później widzę, że dołącza do naszej grupy… warden! No pokarali mnie z tymi wardenami pomyślałam sobie w duchu i rzucam komentarz na grupowym: ” o mój Boże, kolejny uber warden, ciekawe czy ty chociaż umiesz robić dps?”. „No może nie za dużo, ale ostatnio w Pałacu zrobiłem 7tyś” – odpowiada Ninamien. „Ale czy ty jesteś pewien, że możesz robić dps? No zastanów się dobrze, w końcu jesteś wardenem, a wardeni NIE DPS’ują!”. Tu nastąpiła cisza, ja zaczęłam się śmiać, chłopacy wyjaśnili Ninamien o co chodzi i Varsoon padł z pierwszego pulla. Przy czym podobało mi się, że Ninamien zapytał mnie się czy dam radę sama leczyć bo on by dps’a porobił, na co odparłam, że spokojnie ale ma reagować jakby coś poszło nie tak… I tak to zrozumiałam, że nie zwariowałam i że jednak wardeni MOGĄ, o ile chcą, zrobić ładny dps a do tego leczyć gdy potrzeba… Warto nadmienić, iż Ninamien miał chokera na sobie przez całą walkę z Varsoonem. No cóż, wardeni kochają chokery 😀
Ale żeby nie było, że uparłam się tylko na wardenów… Parę miesięcy temu, za pięknych czasów gdy mogłam grać w EQ2 od rana do wieczora, poszłam z jakąś grupą do Crucible… I był tam conjuror co zwał się Akicia. Akicia robił średnio od 200 do 300 dps (tak tak, nie pomyliłam się: 200 do 300). Po jakiś 30 min pytam się go czy on śpi, jest afk, o co chodzi z tym dps’em, niech se wyciągnie peta maga albo scouta i w końcu zacznie walczyć. Na co dostaję zapytanie: ” A który to jest pet mag, jak on wygląda…?”. W tym momencie tank stwierdził, że albo go wykopią albo on wychodzi z grupy…
Jakoś mi tak wchodzą w głowę imiona postaci z którymi absolutnie nie powinno się grupować. Zresztą by o nich nie zapomnieć, to dodaję sobie do swojej listy ignore z opisami, np.: Akicia – e-bay, Binx – idiota.
A teraz idę walnąć Focha bo:
1) myślałam, że po powrocie z pewnego fatalnego koncertu zastanę pełno komentarzy w obronie wardenów a tu ciiisza…
2) miałam „trute”/ „marudzone”/ „tłumaczone” przez długi czas, że musi być forum, a jak już jest to ciiiisza…
3) Foch to taka babska rzecz i od czasu do czasu musi być 🙂
jeszcze jedno slowo na Wardenow a wyjme luk!… Polame go i pojde studiowac medycyne. Zrobie wardena i bede przesladowal Ciebie Kinek w kazdej grupie… moze byc? 🙂
może mało komentarzy, ale fajnie się to czyta i myślę, ze sporo osób z uśmiechem na twarzy goniło linijkę za linijką w tym tekście o przygodzie z wardenem 🙂
Brak komentarzy…
…po pierwsze to z niecierpliwością oczekiwałem ciągu dalszego, a po drugie to ciężko trafić w klawisze jak ci oczy łzami zachodzą ze śmiechu na samo wspomnienie tej historii 🙂
No tak, ty to znasz relacje na bieżąco bo akurat zalogowałes sę w połowie tej mojej „przygody” 🙂 No nic, naprawdę wspominam tę wycieczkę do PoF z uśmiechem na twarzy.