„Jak ja nie cierpię PvP!” – to zdanie z pewnością towarzyszyło mi przez wiele lat grania w EQ2. No cóż, tylko krowa nie zmienia zdania i muszę powiedzieć iż wczoraj w czasie bitw w Cyrodiil świetnie się bawiłam, mimo iż co chwila leżałam martwa 😀
To zacznijmy od poczatku. Powiem uczciwie, iż levelowanie postaci na poziom 10, czyli wtedy kiedy można zacząć brać udział w kampaniach PvP, zajeło mi sporo czasu gdyż miałam zbyt dużą frajdę w zwiedzaniu. I taka rada dla tych co będą grać w TESO po premierze: widzicie dom to wchodźcie i przeszukujcie, bo w ten sposób udało mi się trafić na wioskę, gdzie wszyscy gracze byli zajęci questami, a ja w między czasie znalazłam skrzynki ze skarbami w każdym domu! Ha!
Wracając do Cyrodiil i wojny pomiędzy imperiami. Po osiągnięciu poziomu 10 dostajecie list, z zaproszeniem na uczestnictwa w bitwach PvP. W tym momencie możecie wcisnąć literkę L i otworzy się Wam okno poświęcone Cyrodiil. W trzeciej zakładce widzicie spis wszystkich dostępnych kampanii. Jedną z nich musicie wybrać jako „domową”, czyli to będzie kampania w której brać będziecie udział, a to oznacza zdobywać punkty. Możecie sobie wybrać inną kampanię jako „gościnną”, w której też będziecie mogli brać udział, ale niestety nie będziecie mogli zbierać punktów.
Samo Cyrodiil jest olbrzymie. Nie duże, nie wielkie, ale olbrzymie. Zarówno wszystkie budowle sprawiają wrażenie potężnych, jak i dystans pomiędzy nimi też jest spory. Naprawdę, tego nie widać na mapie, ale Cyrodiil jest wielgachne. Jedziesz, i jedziesz i nadal jesteś w szczerym polu gdzie nikogo nie ma. Jedna rzecz, której nie widziałam to surowce typu kamienie i rośliny. Widziałam za to mnóstwo run na swojej drodze, ale samych surowców nie spotkałam.
Z racji tego, iż jedna z kampanii była pełna, więc wraz z Lamorą, który to dzielnie mi towarzyszył, dołączyliśmy do innej – Azura’s Star.
No cóż, Aldmeri Dominion było tutaj zdecydowanie w odwrocie. W momencie gdy po raz pierwszy dołączyliśmy do tej kampanii to w naszym posiadaniu były tylko 3 warownie, a do tego wykradziono nam ostatni Elder Scroll! Co ciekawe jego drogę pięknie widać na mapie więc byłaby szansa go odbić, gdyby nie to, że było zbyt mało graczy po naszej stronie.
Jednakże po pewnym czasie Aldmeri Dominion zaczęło się organizować i powoli zaczęliśmy odbijać wioskę po wiosce, i warownię po warowni.
Nie bardzo wiedziałam co mam robić i jak walczyć tutaj w PvP ponieważ nigdy w życiu nie walczyłam w ten sposób w grach fantasy. Więcej ginęłam niż walczyłam, ale wiem jedno – jeśli chce się tutaj przeżyć to należy być w grupie.
Oczywiście możecie także podróżować po Cyrodiil samotnie i ukrywać się cały czas (Ctrl) co sprawi, że będziecie praktycznie niewidoczni. Widziałam takie ukrywające się ekipy czekające na samotnego jeźdźca (np. mnie). Niby pusta droga, a tu nagle pojawia się przed mną kilku chłopa i już leżę martwa.
To co nam się z Lamora najbardziej podobało to różnego rodzaju urządzenia jakie gracze mogą używać do zdobywania, jak i obrony warowni. „Patrz, katapulta!! O.O patrz, mamy taran!” – tak mniej więcej wyglądały nasze rozmowy w trakcie pierwszej godziny walk w Cyrodiil. Okazuje się, że za każde zdobycie warowni, wioski, zabicie gracza dostajemy specjalne punkty, za które możemy zakupić różne ciekawe rzeczy od merchanta znajdującego się w warowni. Jeśli nie macie wystarczającej ilości punktów to się nie martwcie – część rzeczy można kupić za złoto 😀
Wracając do wielkości mapy – jeśli Cyrodiil jest tak duże to w jaki sposób po nim podróżować? Otóż, przy bramach wejściowych do tej zony, jak w warowniach należących do Imperium, znajdują się kamienne ołtarze zwane „Transitus”. To właśnie dzięki nim możecie podróżować pomiędzy warowniami należącymi do waszego Imperium. Poza tym ciężko mi wyobrazić sobie Cyrodiil bez koni, które niestety kosztują majątek (17.000 złota najtańszy!).
No i odwieczne pytanie graczy na kanałach: jak wydostać się z Cyrodiil? Sama pytałam kilkakrotnie i nikt nie odpowiedział, więc musiałam poszukać rozwiązania.
Otóż w okolicy bram wejściowych do Cyrodiil znajdują się Wayshrine, które wyglądają troszkę inaczej niż w zonach PvE. Znajdziecie je z pewnością oznaczone na mapie i to właśnie dzięki tym Wayshrine można opuścić Cyrodiil.
Równie dobrze możecie pozostać w Cyrodiil tak długo jak chcecie i robić misje z tablic umieszczonych w okolicy bram wejściowych. Jakimś cudem udało mi się skończyć jedną z nich: „zabić 20 graczy”. Jak to zrobiłam? Będąc na polu walki w grupie wystarczy, że się tylko zrani przeciwnika, a ktoś inny z grupy zabije i też jest on już zaliczony do naszej misji.
W Cyrodiil czas płynie szybko i nawet nie wiem kiedy wybiła północ… To tyle, jeśli chodzi o mój raport z pola walki. Mam nadzieję, że się Wam przydadzą te podstawowe informacje, jakie udało mi się (boleśnie) pozyskać 😀
Cieszę się, że przekonałaś się do pvp. 🙂
„Przekonałam” to za dużo. Po prostu spróbowałam i nie uciekłam przerażona 😀
Ja z kolei jestem krową i nigdy nie przekonam się do żadnego PvE.
No to witamy w klubie Kinga,mam nadzieje że ci tak zostanie na dłużej ;).Nie samym mobkiem człowiek żyje.
/ps I fakt w Eq2 PvP to mordęga tylko dla wyjątkowych fanatyków więc jesteś usprawiedliwiona 😉