Wierzę, że gildie klany, armie, korporacje – bez względu na to jaką noszą nazwę w danej grze, są potencjalnie najważniejszym czynnikiem w każdym MMO.
Wydaje mi się, że większość z Was zaznajomiona jest z powyższą serią – The Guild, stworzoną przez Felicię Day, w której to kapitalnie pokazane zostały interakcje pomiędzy graczami należącymi do tej samej gildii. Właśnie oglądając ten serial po raz n-ty pomyślałam sobie, że może fajnie by było aby od czasu do czasu poruszyć tematy gildyjne i przedyskutować z Wami pewne aspekty tego systemu. Począwszy od tego czego oczekują gracze dołączając do gildii, a kończąc na tym w jaki sposób opuścić gildię aby nie spalić za sobą mostów.
Wydaje mi się, że bycie w gildii zwiększa nasze interakcje społeczne oraz wytwarza silniejsze relacje pomiędzy graczami skupionymi w tej organizacji. Oczywiście ma to wiele wspólnego z tym, że większość systemów gildiowych skupia się na współpracy graczy oraz szacunku wobec siebie nawzajem, jak i na hierarchii panującej w gildii.
Prawie każda gra ma stworzony system gildiowy i tak naprawdę praktycznie nie ma powodów aby gracze go unikali. No może poza jakimiś osobistymi preferencjami…
Dzięki gildiom, klanom, gracze maja dostęp do wielu rzeczy, które pozwalają im w pełni cieszyć się grą. Na przykład:
- banki gildiowe – pozwalają graczom mieć dostęp do cennych aktywów gildii;
- rangi w gildii – nowo dołączający gracze zaczynają zazwyczaj od najniższych rang, ale w miarę upływu czasu i po uznaniu przez liderów, gracz awansuje;
- bonusy gildiowe – w wielu grach MMO gildie mają swoje własne rangi i w miarę ich rozwoju maja dostęp do różnego rodzaju bonusów, z jakich mogą korzystać gracze, takich jak na przykład zwiększony XP, czy też dostęp do specjalnych merchantów;
- bitwy pomiędzy gildiami – gildie mogą wypowiadać sobie wojny, co – nie oszukujmy się, dodaje grze zupełnie nowy poziom;
- gildiowe eskapady – do instancji można się udać z osobami nie należącymi do gildii, ale będąc w grupie z członkami własnej gildii mamy więcej zaufania do graczy z którymi gramy.
Oczywiście istnieje wiele innych ważnych cech systemu gildiowego i większość z nich zależy od MMO w jakie gramy.
Pamiętam, kiedy dołączyłam do pierwszej mojej gildi, kierowałam się tylko tym, że była to gildia mówiąca po polsku. Wiecie, nowa gra o której nic nie wiedziałam, wydawało mi się, że bycie w polskiej gildii pomoże mi w zrozumieniu aspektów tej gry. Szczególnie, jeśli tą pierwszą grą jest Everquest 2. Jak się okazało kilka godzin później, pewien wredny krasnolud zwany Pikiel, na moje pytanie odpowiedział „poszukaj na necie, a nie oczekuj, że będziemy podpowiadać – my też musieliśmy się tego dowiedzieć„. Ta odpowiedź spowodowała, że praktycznie od razu opuściłam tą gildię, bo jeśli nie mogłam oczekiwać pomocy ze strony innych jej członków to w sumie nie była mi do niczego potrzebna. Dziś, sama gonię innych, w tym mojego ukochanego dziadka Twardzielka, z ich pytaniami do tego bloga. No bo ile razy można powtarzać to samo, a na dodatek pisać o tym. Ech…
A jak to było, jeśli chodzi o Was? Szukacie gildii/klanów w grach MMO w które gracie, czy też może ich unikacie?
W sumie nigdy nie szukam gildii jako tako. Właściwie to byłem tylko we dwóch gildiach online(nie liczę grupy kumpli gdy się grało w konter strika). Pierwsza gildia była w WoWie. Zaczynała od grupy rajdowej by potem być swojego czasu najlepszą gildią i jednym z najlepszych community o tej grze w Polsce. Ale zrekrutowany byłem przez klasyczne „Ej ty, chcesz iść na burning steps?”. Ile to życia się potem straciło to nikt nie odda 😀
Do drugiej, planetside’a, wszedłem przez przypadek. Dołączyłem do publicznego squad’u kogoś z BLSC(dawno temu był outfitem polskim). Po gadce powiedział żebym spróbował(szczerze mówiąc planetside mi się dosyć nie podobał). Powiedział, że jutro zaloguje się ich lider i mnie zaprosi.
Następnego dnia zalogowałem się i dołączyłem publicznego polskiego składu. Zaakceptowałem zaproszenie do outfitu jak się pojawiło. Okazało się jednak, że był to ten głupkowaty zergfit PL13 😀 😀 😀 . Oj początki w outficie były straszne, hałas, gadaniny, brak jakiegokolwiek dążenia do sukcesu 😀 . Jak to możliwe, że gram w ps2 do dziś to nie wiem 😀 . Tak mi się ta gra nie podobała, tak mi słabo chodziła i do tego gildia była tak zupełnie inna od poprzedniej, żołniersko-despotycznie ułożonej. Dziwne 😀
bez ludzi nie ma gry, czasem wchodze po 12 w nocy bo tylko w tedy mam czas ale nie ma wtedy z kim grac ;(
ale naprade po 2 latach w PS2 brakuje mi kilku osob z ktorymi sie zaczynalo przygode z ta gra
No ja gdyby nie PL13 to już bym pewnie dawno bym nie miał Planetida na dysku <3
Szukam tylko po wbiciu capa, dla contentu end-game’owego. Nie staram się socjalizować z gildią – wchodzę, robię swoje, wychodzę.
Przy wyborze kieruję się godzinami rajdowymi i nazwą.
Community jest bardzo ważne. Właściwie chyba najważniejsze… W grach MMO to właśnie interakcje z ludźmi odróżniają ten typ gier od np. Skyrim’a czy innego Sapera. Granie samemu ma swoje plusy, jednak po dołączeniu do grupy podobnie myślących osób nabiera całkiem innego wymiaru. Wg mnie twórcy gier powinni maksymalnie ułatwić zarządzanie, komunikację i interakcję graczy w samej grze. Glidie, klany czy outfity – jestem zdecydowanie za. Jednakże… Ludzie są różni i jeśli od samego początku coś wam nie pasuje w rozmowach czy podejściu innych graczy to pryskajcie gdzie pieprz rośnie. Nie ma się co kopać z koniem;-)
MMO Bez Gildi jak dla mnie nie ma grania. Może inaczej. Bez fajnych ludzi nie ma grania, w mojej karierze mmo napotkałem się na pełno fajnych gier w które miałem zawsze ochotę pograć. Jednak problemy ze znalezieniem ciekawych ludzi powodowały że odechciewało mi się grać, jest to związane z mentalnością „Ten świat jest taki wielki a ja w nim jestem sam”
Często o dziwo trzymałem się gier które mi się osobiście bardzo nie podobały (potrafiłem w takie gry grać nawet rok) tylko dlatego bo spotkałem tam zarąbistych ludzi z którymi gra była czystą przyjemnością.
Nawet do dziś jak wchodzę na jakiegoś Team Speaka gdzie przebywają znajomi i widzę że w coś grają większą ilością to pytam się skąd to ściągnąć, patrze jakie to badziewie, klnę pod nosem po czym instaluje i lecę grać z nimi. Bo koniec końców to nie ważne w co grasz tylko z kim grasz.
Nawet szturchanie gałęzią kamienia na podwórku w dzieciństwie było wystarczająco fascynujące tak długo jak miało się do tego odpowiednich ludzi 😉