Parę dni temu John Smedley, były prezydent SOE, o obecny prezes DayBreak Games, udzielił GamesIndustry.biz interesującego artykułu o przyszłości firmy i gier.Zgodnie z tym co powiedział, ekipa DayBreak jest podekscytowana tym, że mogą teraz tworzyć gry nie tylko dla Xbox, ale także gry mobilne.
Tak bardzo jak lubiliśmy być częścią Sony, chęć wyjścia poza granice, jakie mieliśmy narzucone, jest bardzo motywująca. Naprawdę chcemy robić gry na Xbox oraz urządzenia mobilne. Więc nie była to tylko łatwa zmiana – była to ekscytująca zmiana.
No cóż, miejmy nadzieję, że DayBreak nie okaże się stratne na rynku konsoli po tym jak wydali 30 milionów $ na stworzenie PlanetSide 2 na PS4.
Możliwość tworzenia gier na nowe platformy oznacza także możliwość eksploracji innych kierunków rozwoju, chociażby takich jak Virtual Reality. Zgodnie ze słowami Smedleya, DayBreak ma zamiar wprowadzić wsparcie na to urządzenie dla tak wielu gier jak tylko będą mogli.
Zgodnie z tym co powiedziała Laura Naviaux, szefowa sprzedaży i marketingu, DayBreak ciągle ocenia różne modele biznesowe.
Chcemy sprzedawać rzeczy wartościowe dla naszych klientów, i o tym właśnie rozmawiamy każdego dnia. Chcemy zadowolić naszych graczy. Jest tak wiele rzeczy, które nasi gracze chcieliby kupić i cały czas bierzemy to pod uwagę tworząc rzeczy, jakimi są oni zainteresowani. To zawsze jest dialog.
W przyszłości, być może będzie jakaś opłata za dostęp do naszych gier, ale na pewno będą tez mikro-transakcje bo właśnie w tą stronę rozwija się ten przemysł.
Najbardziej interesującą częścią wywiadu, jest jednak wypowiedź Smedley na temat końca gier MMO w stylu WoW.
Mocno wierzę, że dni gier MMO w stylu WoW już się kończą. I to oznacza, że musimy się zmienić. Całe szczęście zaczęliśmy się zmieniać wcześniej niż później i zmieniamy to co tworzymy. Spójrzcie na H1Z1. Czy jest to MMO? Pewnie, jesli się patrzy na definicję, ale ja osobiście bardziej nazwałbym to gra online opierającą się na sesjach. I mówię to opierając się na informacjach, że średni czas życia postaci w H1Z1 wynosi 45 minut – i tego właśnie chce dzisiejszy gracz. Ile ludzi nadal znacie, którzy rajdują co wieczór w grach takich WoW, EQ2 i EverQuest? Bardzo zmieniło się zaangażowanie graczy. Oznacza to, że musimy zmienić podejście i to właśnie robimy. Dlatego też jesteśmy zainteresowani w szerszej gamie gier, jak i w różnych stylach.
Po tych słowach zaczęłam się zastanawiać czy naprawdę tak jest? Czy gracze logując się obecnie do gier MMO oczekują „szybkiej akcji” w maksymalnie 20-30 minut, czy może jednak świetnej zabawy w doborowym towarzystwie przez 2-3 godziny?
Mi 30-minutowa mocna akcja podoba się ale nie pociąga tak jak 3-godzinna zabawa w ciekawym towarzystwie. Określenie „styl WoW” jest zbyt ogólne, imo na obecne czasy system walki WoW jest starawy i wyświechtany ale otwartość świata to nadal zaleta której brakuje np. Terze. Te wypowiedzi są za bardzo ogólnikowe a słowa „gra online opierającą się na sesjach” kojarzy mi się z MOBA a ja nadal czekam na open-world sandbox, (survival też może być), action-based mmo-rpg a nie jakieś arenki które z massive multi mają tyle wspólnego co pierdnięcie komara z wybuchem nuklearnym. Planetside2 dawał nadzieję ale zaczął się psuć a nie rozwijać, Archeage dawał nadzieje ale unosi się ledwo nad dnem, teraz Black Desert daję nadzieję (i już wiem że w pewnych kwestiach zawiedzie).
jeśli chodzi o gatunek mmo, to owszem – standardowy dzień z grą to pół godzinne „przerwy” od pracy. Pomijając pierwsze kilka miesięcy z danym tytułem, które zabierają całe dnie.
Jedyny aspekt w jakim dzisiejsze gry MMO odchodzą do lamusa to ten w którym wielkie korporacje przestaną się męczyć aby stworzyć klon WoWa i pójdą sobie gdzie indziej. Wciąż będzie pełno dobrych MMO w które będą grali ludzie. Ponieważ tak długo jak jest popyt jest podaż. I oczywiście że każda z tych gier będzie „finansową porażką” która od razu po wyjściu odejdzie w nie pamięć.
Jedną z takich gier był Final Fantasy XIV: A Realm Reborn. Gra która 3 miesiące po wyjściu była wyśmiana że ma niecały milion subskrybentów. Przecież to porażka bo WoW ma 8 milionów.
Yoshida (twórca FFXIV) zanim gra wyszła udzielił wywiadu w którym stwierdził że wystarczy im 500 tysięcy aktywnych subskrybentów aby.
a) utrzymać serwery
b) opłacać pracowników
c) dodawać patche z kontentem
Dziś po roku istnienia gra ma 2,3 miliona subskrybentów. Nikt prawie o niej nie mówi bo nie zarabia tyle co WoW, jedynie wzmianki są o niej dlatego bo twórcy dorobili się na wydanie dodatku który wyjdzie za niedługo. Nikt o grze nie słyszy a ci co grają są szczęśliwi. Wiecie co by było jak FFXIV by miał 12 milionów subskrybentów ? DayBreak ogłaszał by właśnie 'powrót do korzeni MMO, tego co właśnie ludzie pragną gry która pochłonie ich w niesamowity świat na całe dni’ i ta gra będzie się nazywać EverFantasy albo FinalQuest.
Niestety smutne jest w tym to że jak dla mnie DayBreak posłało Smedleya aby powoli przygotował ludzi na to że EQ2 pójdzie papa bo mimo że się sam utrzymuje to nie zarabia, a w dzisiejszych czasach chodzi o zarobek, nie przepraszam chodzi o to że EQ2 nie daje takiego doświadczenia jakie chce dzisiejszy gracz.
Ja jak zasiadam do PS2 to 30-40 minut trwa jeden przejazd (o ile jest dobry gracz na działku), całość rozgrywki na „jeden przysiad do gry” to jakieś 4-5 godzin.
Ok. więc co z Everquestem Nextem? To będzie MOBA czy survival gdzie postać będzie przeżywać średnio 45 minut? Bo czegoś tu nie rozumiem…
Na tą chwilę, to chyba nikt nie rozumie…
Mogą przerobić EQ:N na jakąś dungeonówkę (oby nie).
Ja myślę, że oni sami nie wiedzą co zrobić i, nie oszukujmy się, hype na ta grę już minął…
Tak, za to ogłosili czego nie chcą zrobić: typowego mmorpg. A EQ:N miał być grą zbliżoną do schematu typowego mmo. Przerobienie Everquesta na survival imo odpada bo jeden survival mają w produkcji więc… moba? dungeonówka? Coś się kryje pod określeniem „szersza gama gier” i „różne style”. Gry moba obecnie przynoszą zarobki i mistrzostwa e-sportowe można urządzać, dungeonówki szału na rynku raczej nie robią.