To nie tak, że do tej pory nie byłam w żadnej instancji grupowej w The Elder Scrolls Online. Owszem, byłam, ale dopiero wczoraj uzmysłowiłam sobie, jak ja bardzo tęskniłam za wyzwaniami, nauką nowych strategii i umieraniem podczas prób zabicia bossów.
Tak – przyznaję się, że jestem dziwna i tęskniłam za umieraniem w instancjach grupowych!
Od momentu gdy przestałam grać w EverQuest 2 szukałam gry, w której czułabym się jak w domu. Przez jakiś czas wydawało mi się, że być może znalazłam, ale chyba czas się przyznać do błędu. Lubię wyzwania i uwielbiam odkrywać oraz uczyć się strategii potrzebnych do zabicia bossów, a niestety rzadko kto w nowym pokoleniu graczy akceptuje coś takiego jak umieranie i ponowne próby zabicia jakiegoś bossa. Dzisiejsza „młodzież” chciałaby się zalogować do gry i mieć wszystko podane na tacy, a umieranie na bossach aby nauczyć sie strategii nie wchodzi w rachubę. Przekonałam się o tym kilkukrotnie i cholernie mnie to zawiodło.
A ja za tym tęskniłam. Przypomina mi się jakim wyzwaniem były moje początki w EverQuest 2 i konieczność pomocy innych graczy, aby móc cokolwiek osiągnąć. MMO sprzed 10 lat były pełne wyzwań i nic nie było proste, ale właśnie dzięki temu zawiązały się przyjaźnie, które trwają do dzisiaj.
W dniu wczorajszym po raz pierwszy skorzystałam z Dungeon Findera w The Elder Scrolls Online – oczywiście mając już pełną grupę, bo jeśli chciałabym sama znaleźć grupę używając tej funkcji, to byłoby to raczej niemożliwe. Popsuło się – ot tyle. Chodziło głównie o to, żeby każda osoba w grupie otrzymała nagrodę, bo przy różnicach w levelach postaci jest to jedyne rozwiązanie. Nie wiedziałam jednak, że instancja zeskaluje się na najwyższy poziom, czyli 50 i 160 punktów Championa. I właśnie to zeskalowanie okazało się niezłym wyzwaniem dla naszej małej grupy.
Nie daliśmy rady pokonać ostatniego bossa – Sentinel of Rkugazm, i wydaje mi się, że było to związane z jakimś błędem, ale nawet umierając mieliśmy niezłą zabawę. Nie jestem pewna, czy aby PolicMajster dobrze się bawił umierając z bandą niskopoziomowych postaci, ale z pewnością słyszał nasze pełne zachwytu okrzyki, gdy po kilku próbach udało nam się pokonać skaczącego i wkurzającego The Hive Lorda.
Właśnie za tym tęskniłam.
„Leczyć, kur**, leczyć”
„Jest, jest – padł!”.
A ja podsłuchiwałem i zazdrościłem.Ale już niedługo-gdy osiągnę odpowiedni poziom i ja z wami polecęęęęęęę -nawet i w kosmos.:P
dlatego tęsknie za Wizardy Online 🙁
Fajnie bylo. Jeszcze zeby loot lepszy lecial…
Bawiłem się świetnie mimo dziwnych rzeczy dziejących się z moją postacią.
No dar przekonywania normalnie, ściągam TESO 😀
Mam to samo. W końcu przestałem chodzić na rajdy bo nigdy nie trafiłem na grupę, która po prostu poszła by „na bossa” bez wymaganego określonego sprzętu i bez mała odpytywania ze strategii nagranej na YouTube. A jak próbowałem kwestionować to słyszałem „gdzie tu fun jak będziemy ciągle ginąć?!”.
A gdzie tu fun jak masz role rozpisane co do minuty i wymagane minimum dps? Jak się czułem jakbym był w kieracie, ale większość po prostu nie potrafiła inaczej.
Fajnie, że są jeszcze ludzie którzy rozumieją że gra to przede wszystkim spontaniczna zabawa, a nie druga praca.
trochę się nie zgodzę, dla Ciebie to mogła być pierwsza wyprawa na tego bossa/dunga ale dla nich 10, może 100 a może 1000? Jak robisz dany dung 100 raz „bo się opłaca/trzeba” to już nie robisz go dla frajdy odkrywania jak go zrobić ale by zarobić. A strategi tak samo, boss jest w grze od 5 miesięcy, wszyscy go tak biją, po co to zmieniać skoro tak jest dobrze. Nie wiem jak było w everquescie ale jak poznało się jakąś strategię na bossa to raczej się jej pewnie trzymało, a co do odpytki, no jak słyszałem na TS 100 raz jak bić jakiegoś bossa a ludzie i tak to robili źle to ja się nie dziwię :D.
Kinya tej insty w lib się nie dało zrobić bez odpowiedniego kolczyka, nie było sensu jest zaczynać od nowa nawet ten 2 raz, taka gra.
@ ale w sumie zachęciłaś mnie do ściągnięcia ESO Kinya, dzięki 30 GB sciągania.
Hah! Uderz w stół…
Szczególnie ten fragment: >> Jak robisz dany dung 100 raz „bo się opłaca/trzeba” to już nie robisz go dla frajdy << – to właśnie to sprawiło, że przestałem się bawić w rajdy.
W pełni rozumiem, że niektóre gry – WoW – zostały tak zaprojektowane, aby rajdami po najlepszy sprzęt uzależnić graczy, ale graczom którzy uwierzyli, że "epic loot" to może być jedyny cel rajdowania jedynie współczuję, bo nie wiedzą co tracą.