Podnieście rękę do góry, o ile czytaliście książki o Wiedźminie. Jeśli wytrwaliście – to gratuluję. Jeśli nie czytaliście, to nic nie straciliście – przynajmniej ja tak sądzę.
A teraz podnieście rękę, jeśli zagraliście w którąkolwiek część gry Wiedźmin studia CD Projekt. Oczyma mojej wyobraźni widzę właśnie las rąk 🙂
No dobrze to przyznam Wam się do czegoś. Wiedźmina próbowałam zmęczyć gdzieś koło roku 2000 i o ile opowiadania były całkiem niezłe, to ta 5-cio tomowa saga… Ech, dość powiedzieć, że mimo szczerych chęci, nie dałam rady. Może wtedy byłam jeszcze za młoda na ich zrozumienie, ale raczej podziękuje i nie będę próbować czytać ich po raz kolejny. Być może to właśnie trauma wywołana tą sagą, ma wpływ na to, że do tej pory nie zagrałam w żadnego Wiedźmina, a może po prostu brak czasu…
Dlaczego pisze akurat dzisiaj o Wiedźminie? Bo w dniu wczorajszym miałam wątpliwą przyjemność posłuchać wywodów pana Sapkowskiego na temat adaptacji jego książek i do tej pory jestem w szoku. Otóż na zakończonej kilka dni temu konferencji Polcon, szanowny Pan Autor książek o Wiedźminie pojechał nie tylko po grach, zarówno tych istniejących, jak i tych które nie powstały, ale i po graczach.
Nie chcę przytaczać wszystkich wywodów Sapkowskiego związanych z grami. Dość powiedzieć iż oberwał między innymi Adrian Chmielarz, który kiedyś tam, jeszcze w latach 90-tych, próbował stworzyć pierwszą adaptację książek. Zgodnie ze słowami pisarza, w odróżnieniu od CD Projektu, nie tylko nie otrzymał kopii gry, ale nawet pieniędzy za prawa do tytułu. Zarzuty te szybko zostały zdementowane przez Chmielarza poprzez Facebook: „Kasęś pan dostał„.
Andrzej Sapkowski postanowił był stwierdzić, że od Chmielarza ani sztuki gry "Wiedźmin" nie dostał — a od Cedepu dosta…
Opublikowany przez Adrian Chmielarz na 27 sierpnia 2016
Co ciekawe, to zgodnie ze słowami Sapkowskiego, to gra odniosła sukces tylko i wyłącznie dzięki wcześniejszemu sukcesowi jego książek.
Zaczęło się szerzyć, nie wiem, kto to lansował, pewnie sam CD Projekt, że gdyby nie gra, to ja bym w życiu nie zobaczył przekładu w zachodniej Europie. Wszystkie moje przekłady były dużo wcześniej niż gra. To gra wykorzystała moją popularność, a nie ja wykorzystałem popularność gry.
Z tego co pamiętam, to przed premierą gier tylko jedna książka opowiadań o Wiedźminie została przełożona na język angielski. Zresztą Chmielarz także postarał się wyprowadzić pisarza, zamieszczając wykres z Google Trends na którym to ewidentnie widać, że zainteresowanie książkami wzrastało po premierach poszczególnych części gry.
Brnąc dalej w słowa Sapkowskiego, który przeraził mnie swoja ignorancją, to:
Gra narobiła mi mnóstwo smrodu i gówna. Przez to, że zagraniczni wydawcy zaczęli używać grafiki z gry na okładkach. No i ludzie odrzucali książkę, mówiąc, że to nie jest nowe, że to jest game-related. W sensie książka napisana do gry, czego – w fantasy zwłaszcza – mamy mnóstwo. Musiałem toczyć tęgą wojnę, żeby udowadniać, kto był pierwszy. Gra mnóstwo napsuła, mnóstwo…
No tak, chyba autor zapomniał o tym, że to właśnie dzięki grze, bo miesiąc po premierze Wiedźmin: Dziki Gon, książka Ostatnie Życzenie trafiła nawet na prestiżową listę bestesselrów The New York Times.
THE LAST WISH by Andrzej Sapkowski just became a New York Times bestseller! Thank you Witcher fans! #TheWitcher pic.twitter.com/2uq9vsYJBE
— The Witcher (@witchergame) June 6, 2015
Gdy jeden z uczestników spotkania zapytał o to, czy „wyszło mu na dobre, że wyszły gry„, Sapkowski odpowiedział:
50/50. Trochę oczywiście, bo nie oszukujmy się, na pewno była jakaś grupa czytelnicza, która stała się targetem dla moich książek dopiero wtedy, gdy ktoś zagrał w grę i po tym sięgnął po książkę. Zgadzam się, że taka była. Tylko jak z kolei zacznę porównywać, jaka target odpadł, ponieważ powiedzieli, że nie będą czytać książek napisanych „na podstawie gry”, to nie wiem, czy nie będzie 50/50.
Ale nie płaczę, nie pluję, że spieprzyli mi książkę grą. Należy przyzwyczaić się do tego i nie traktować wierzby płaczącej i krowy jako to samo.
Chwilę później oberwało się wszystkim graczom…
Jeśli wpadnę na pomysł, a kto wie czy nie wpadnę, że napiszę sequel Wiedźmina, dziejący się dużo, dużo później, to sądzicie, że będę się kierował tym, co było w grze? A cóż mnie to może obchodzić?
Szczególnie, że nie wiesz co było w grze – rzuciła kobieta prowadząca spotkanie
Szczególnie, że nie wiem. Ale mogę kogoś zapytać. Znam parę osób, które w te gry grało, ale niewiele takich osób znam. Obracam się raczej wśród ludzi inteligentnych.
No i brak słów. Oto autor Wiedźmina w pełnej krasie. Człowiek, który uważa się za lepszych od innych…
Skąd u niego taka złość na gry? Jak nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo, że pewnie chodzi o pieniądze. Wielu autorów podpisuje swoje umowy w taki sposób, że dostaje w przyszłości procent od zysków. Wiadomym jednak jest, że Sapkowski zupełnie nie zadbał o swoje interesy, zakładając że z innych adaptacji jego książki nic nigdy nie będzie, i podpisał umowy bez udziału procentowego. Jedna opłata i koniec – wszelkie prawa należą do CD Projekt. No i chyba żal mu dupę ściska gdy patrzy na to, jakie pieniądze na jego pomyśle zarabia twórca gry.
Jeśli chcecie obejrzeć spotkanie z Sapkowskim, to poniżej załączam jego nagranie. Zamieszanie wokół gier zaczyna się około 42 minuty i z przerwami ciągnie się do 1:10:00.
Zapewne tak było 🙂 widać od początku jak odnosi się do kasy 🙂
btw. to stare pokolenie … popatrzeć wystarczy na polityków 😛
Ma trochę racji w tym że gdyby nie popularność jego książek to gry by nie odniosły takiego sukcesu. Koniec końców jego twórczość jest uznawana za klasykę Polskiego Fantasy. Gdyby nie to że było takie popularne w Polsce to nie wiadomo czy CD Projekt by się wziął za robienie gry, ale to ogranicza się tylko do stwierdzenia „Macie świetną grę bo miałem fajny pomysł na książkę” i nic więcej. A odnośnie wszystkiego innego, to że Sapkowski jest chamskim bucem wiadomo było jeszcze zanim pierwsza gra wyszła, zawsze na spotkaniach podobno był chamski dla fanów, więc tu nawet nie ma co patrzeć na niego.
Zwłaszcza że pamiętam jeszcze czasy gdy pierwszy witcher wychodził, Sapkowski podobno pisał fabułe do gry ale była tak beznadziejna że powiedzieli mu tu masz kase za prawa my se sami napiszemy. Zgodził się a teraz ma wszystkim za złe że ktoś lepiej zrobił to co on chciał.
Facet nie powinien się skarżyć. Ja bym skakał z radości gdyby ktoś chciał kiedyś mnie opublikować, jak by jeszcze mi powiedzieli że chcą zrobić gry na podstawie moich powieści to bym się poszczał chyba…
Moim zdaniem to prosta ludzka zazdrość. Gra odniosła większy sukces niż książki.
Z całym szacunkiem dla dorobku Pana Sapkowskiego ale pisarzem jest przeciętnym. Opowiadania o Wiedźminie były dobre, Saga moim skromnym zdaniem jest po prostu kiepska , nudna zbyt rozwlekła. Co do samego Pana Sapkowskiego to jego wypowiedzi świadczą jedynie jakim „malutkim” człowiekiem jest.
Sapek jak zwykle sapie to wszystkich i wszystkiego 🙂 w koncu nazwisko zobowiazuje no i fakt ma teraz zal dupy.
„nie tylko otrzymał kopii gry” – chyba jakaś literówka. Co do Sapkowskiego – poznałem go kiedyś na (ale bardziej po) Pyrconie, kawał z niego skurwy**** za przeproszeniem :p Jedyne co, to fajnie pisze imo, przeczytałem wszystkie części Wiedźmina i uważam, że są bdb.
Wszystkie książki przeczytane i ograny Wiesiek Zabójcy Królów oraz Dziki Gon.
(nie grałem tylko w jedynkę)
Kinya spokojna twoja rozczochrana. Książki przy grze pozwalają od razu kojarzyć fakty postacie i przypominać sobie „canon”. Jednakże nie są aż tak bardzo potrzebne do swobodnego przejścia gry.
Dla mnie nie zagrać w Wieśka to tak jakby zostawić w spokoju tabliczkę czekolady.
No nie da się.
(dodam również że właśnie jestem w trakcie gry w Krew i Wino. Na dzisiejsze standardy to nie jest DLC tylko pełnoprawna gra 🙂
P.S Na dowód tego jak bardzo Wiesiek zapadł mi w pamięć mogę powiedzieć że screenshot który wykorzystałaś to moment w którym Geralt bawi się w chowanego z sierotami z bagien….
To zdanie dobrze opisuje klimat gry.
„…moment w którym Geralt bawi się w chowanego z sierotami z bagien….”
W końcu dotarłem do domu i obejrzałem.
Mówiąc szczerze to chciałem przeczytać książki po obejrzeniu serialu. Teraz się zastanawiam czy ruszyć jego książki kijem żeby przypadkiem tantiem nie dostał… Myślałem że Wojewódzki jest !@#$%, ale on go pobił. Sam jego sposób wypowiedzi, podejście do fanów – to jest straszne.
Sapkowski zawsze był dupkiem ale jakie to ma znaczenie? Książki napisał świetne, ja zaczytuje się do tej pory i często powracam zarówno do „Wiedźmina” jak i „Trylogii Husyckiej”. Klasyka Polskiego Fantasy…A autor jaki jest taki jest.
Piekarz ma dobrze piec chleb a nie robić dobry PR.
Co do jego pogardy do graczy…Cóż…Jak w każdej grupie społecznej, znajdzie się garstka wybitnych, szereg miernych i morze głupich… A że akurat na graczy trafiło bo o grze mowa…
Wstrząśnięty i zmieszany. I bynajmniej nie słowami pana Andrzeja, które oczywiście miłe nie są, ale też nie odstają od standardów jego komunikacji z fanami na przestrzeni lat. przynajmniej wygląda na trzeźwego, a to nie każdy pisarz starej daty potrafi.
Jednak bardziej od jego słów, rusza mnie to, że komentujący gracze – nie tylko tu, gdziekolwiek by nie czytać o tej sprawie – pośrednio potwierdzają i utrwalają wizerunek gracza, jako abnegata kulturalnego.
Jak można nie przeczytać sagi o wiedźminie i jednocześnie być fanem gry powstałej na bazie świata tam opisanego?!
Rozumiem, że niektórzy być może dopiero się urodzili, gdy saga wiedźmina była wydana. Rozumiem, że „granie w grę” można perfekcyjnie opanować zanim człowiek nauczy się wszystkich literek i składania z nich słów.
Ale każdy fan gry o wiedźminie, który dziś ma więcej niż 12 lat, POWINIEN SIĘ WSTYDZIĆ, jeśli jeszcze choćby nie zaczął czytać sagi. A jak ma ukończone 15 lat, to wszystkie książki z serii powinny być dawno „zaliczone”.
I to nie szkoła, tu nie ma żadnego usprawiedliwienia. Gry są fajne, filmy są ok, ale człowiek kulturalny musi też czytać książki (a czasem to nawet pójść do teatru powinien, ale to osobny wątek). Po prostu musi i już. Między innymi tym różni się od pospolitego chama.
Jasne, de gustibus non disputandum, a Sapkowski to nie Słowacki i nie musi każdego zachwycać. Ale żeby w ogóle nie przeczytać sagi? Niedopuszczalne.
A już chwalić się tym publicznie, czy wręcz – nomen omen – poczytywać sobie to za zaletę?! Szok i przerażanie.
No przykro mi bardzo (podwójnie, bo sam uważam się za gracza) ale jeśli taki jest obraz statystycznego gracza, to wcale mnie pogardzanie graczami nie dziwi.
Słowacki też każdemu się podobać nie musi O_)O, no a można grać w grę ale czytać też inne książki, w sumie można też grać i nie czytać nic bo jak mawia stare polskie przysłowie: „Musi to na Rusi, a w Polsce to kto chce”. Ale wgl to ciekawi mnie jaka będzie reakcja fanów gry gdy Sapkowski wyda kolejną książkę i będzie miał gdzieś to co było w grze (a no tego trochę było, w 3 przynajmniej, 2 już nie pamiętam a 1 nigdy nie skończyłem), chyba tylko sobie tym nagrabi.
@edit a no i W3 polecam, jak dla mnie świetna gra, lepszej polskiej gry to nie kojarzę a może i nawet lepszej na świecie.
@edit2 Kurde aż idę grać O_)O
Nie będę komentował tego, co mówi, bo mi nie wolno i nie wypada…
Za to zmienię temat na trochę bardziej growy:
http://cdn.mos.cms.futurecdn.net/jHscM3FsrbaGuotNStFnM4-650-80.png
I link do artykułu: http://www.pcgamer.com/the-witcher-3-takes-pc-gamer-top-100-top-spot/
Jasne, nikt nic nie musi. Kulturalnym być też nie musi. Jeśli jednak chciałby to czytać musi.
Choć może Ferdydurke to rzeczywiście nie każdy musi…
Tyle że wtedy nie wie że Słowacki wielkim poetą był i zachwyca. Nawet jeśli nie zachwyca, to zachwyca. Musi.
Czyżby więc jednak i czytać musiał?
A niechby i nie musiał, ale niech chociaż czuje, że powinien i wstydzi się, jeśli tego nie zrobił. Bo bez tego to już tylko upadek i zdziczenie.
Ach te życiowe decyzje i ich wpływ na kolejne zadania. Prawie jak jakaś dobra gra, w której wybory mają znaczenie. Ciekawe czy taka istnieje…