Kilka tygodni temu swój debiut miała nowa produkcja z gatunku strategii czasu rzeczywistego – Northgard. I powiem Wam, że wsiąkłam. Ostatnie dwa tygodnie, prawie każdego dnia użeram się z moimi rzadko kiedy zadowolonymi Wikingami i próbuję ich zrozumieć.
Tak moi kochani, nie tylko muszę planować kolejne swoje ruchy, które mają mnie niby doprowadzić do zwycięstwa, ale także i muszę bawić się w psychologa, bo marudzący Wikingowie stają się lekko nie przydatni. Gdy niektórzy z nich przeistaczają się w Smerfy Marudy, to ma to wpływ na wszystko dookoła. Szerzy się to niczym zaraza, ma negatywny wpływ na produkcję, na siłę walki, a przede wszystkim nasza populacja Wikingów nie rośnie, a to może mieć dla nas tragiczne konsekwencje!
Ale zacznijmy od początku.
Jeśli jesteście fanami strategii to Northgard może przypaść Wam do gustu. Jak dla mnie, ta gra jest po części połączeniem survivalu, Settlersów, Banished oraz Cywilizacji.
Survival bo trzeba przeżyć nie tylko bardzo ostre zimy zimy, ale i zużywające wiele zapasów śnieżyce, plagi szczurów, czy też trzęsienia ziemi. Podobnie do Settlersów, każdego Wikinga trzeba przypisać do odpowiedniego miejsca pracy i brać pod uwagę to, że najbardziej uszczęśliwia ich (i nas) praca jako piwowar. Dobrze jednak wiemy, że na samym piwie długo się nie pociągnie. Podobnie jak w Banished, naszym zadaniem jest rozbudowanie kolonii oraz uruchomianie sprawnych łańcuchów produkcyjnych. A jeśli chodzi o wygraną, to osiągnąć to możemy dzięki dominacji, handlowi, wiedzy, sławy lub zdobyciu konkretnego miejsca na mapie.
No tak, ale zanim się wpakujemy w życie Wikingów, trzeba wybrać jeden z sześciu klanów, a każdy z nich oferuje jakieś unikalne bonusy. Klan Jelenia zaczyna z dodatkowymi surowcami, Klan Kozy może hodować owce, jednostki wojskowe w Klanie Wilka jedzą mniej i zapewniają szczęście, Klan Kruka może rekrutować Najemników,Kklan Niedźwiedzia ma dostęp do bojowej bestii, a znachorzy z klanu Dzika dostarczają Folkloru.
Każda rozgrywka zaczyna się praktycznie w ten sam sposób. Na starcie do naszej dyspozycji oddany zostaje ratusz, czterech osadników oraz określona ilość zasobów. Pierwsze minuty to postawienie chatki kolejnych osadników, a następnie obozu zwiadowców i drwala, do których przydzielamy naszych Wikingów. Dzięki zwiadowcom odkrywamy kolejne tereny, które możemy podbijać i kolonizować, a dzięki drwalom mamy dostęp do materiałów budowlanych oraz opału.
Kolejne etapy to zbieranie żywności, podbój, dbanie o morale Wikingów i przygotowywanie się do nadchodzącej zimy. O zbieranie surowców trzeba zatroszczyć się podczas cieplejszych por roku, bo trakcie czasie zimy ilość zużywanych surowców jest podwajana, a w przypadku śnieżycy wzrasta to jeszcze bardziej.
Na każdym polu można postawić ograniczoną ilość budynków i dlatego tak ważne są podboje. Dzięki nim zdobywamy kolejne pola, które możemy przeznaczyć pod zabudowę, a co za tym idzie: rozwijać naszą społeczność.
Na naszej drodze pojawią się nie tylko złowieszcze wilki strzegące swoich terytoriów, ale i mityczne stworzenia, takie jak Draugary, Walkirie, smoki, czy też neutralnie nastawione Koboldy, z którymi możemy prowadzić wymianę handlową oraz Giganty, które mogą się do nas przyłączyć. Ten numer mi się jeszcze nie udał, ale jestem pewna,że kiedyś uda mi się przekonać je do dołączenia.
W trakcie naszej zabawy, zdobywamy sławę oraz folklor. Kolejne poziomy sławy odblokowują bonusy dla naszej społeczności, a także wygraną. Folklor natomiast używany jest do wyboru kolejnych bonusów z drzewka talentów, takich jak szybsze zbieranie drzewa, większe obrażenia zadawane przez wojowników, itd. Wraz z rozwojem tego drzewka, dostajemy także dostęp do błogosławieństw, a co za tym idzie do zwycięstwa przez wiedzę.
Ogólnie, to Northgard jest naprawdę prostą strategią, z dość ograniczoną różnorodnością budynków jakie można postawić, czy też wojownikami jakich można zrekrutować, a mimo to wciąga. I to bardzo… Polecam z całego serca 😀
Nie sądziłam jednak, że ci Wikingowie, to był taki delikatny naród. Plaga szczurów? Niezapomniana i bardzo stresująca, zarówno dla nich, jak i dla mnie… Dlaczego? No cóż, to już sami musicie się przekonać 😀