Gram w grę. Tak myślę… bo dawno się nie logowałam do niej. Mój kompan do grania przepadł i sama boję się zalogować. Poza tym w dwójkę zawsze raźniej, szczególnie jeśli ma się przeciw sobie bandę zbuntowanych robotów.
Mowa o Generation Zero i PolicMajstrze. Myślę, że mój towarzysz przestraszył się tych naszych ostatnich kilkugodzinnych walk z całymi hordami robotów, bo przemykanie cichaczem jakoś nam nie wychodzi. Zawsze nas korci i do jakiegoś strzelimy, przy czym nie zauważamy skauta, który wszczyna alarm i rozpętuje się szwedzkie piekiełko.
A, że nie jesteśmy jeszcze zbyt dobrze ubrani i nie mamy najlepszych broni – zaledwie trzy gwiazdki z sześciu możliwych, nie wspominam już o braku broni eksperymentalnych – to troszkę nam zajmuje zabicie tych największych kolosów. Tym bardziej, że ciężko do nich podejść.
Z biegaczami i łowcami już całkiem nieźle sobie radzimy. Nie ma wyboru, musimy, bo one są tak szybkie iż ciężko przed nimi uciec. Ich wycie przeszywa mnie ciarkami, więc nie ma bata, muszą umrzeć.
Kiedyś ktoś – przepraszam, ale nie pamiętam kto – napisał komentarz, że posiada Generation Zero, ale nie gra bo w tej grze nie ma co robić. I tak sobie myślę, że chyba gramy w dwie różne produkcje.
Przecież tu jest tyle rzeczy do zrobienia…
Można próbować wytłuc chociaż troszkę robotów, dzięki czemu pojawi się boss, a nawet kilku, a po ich zabiciu mamy szansę zdobyć przepisy i rzeczy potrzebne do rzemiosła. Można robić misje – część przemykając cichaczem, a w innych niestety walcząc, co zajmuje sporo czasu, szczególnie jeśli trafi się na żniwiarzy i tanków w otoczeniu bandy łowców. Można też po prostu zwiedzać i zbierać elementy kolekcjonerskie, typu skrzaty ogrodowe 🙂
Jednak to co ja najbardziej lubię robić, to przechadzać się po lasach.
Powiem Wam tak – jestem osobą wychowaną wśród lasów i w grach niejedno już widziałam. Jednak do tej pory żaden tytuł w jaki grałam, nie oddał tego specyficznego szumu i nastroju jaki ma prawdziwy las. Nie wiem czy wiecie, ale nawet gdy nie ma wiatru, w prawdziwym lesie szumi. I tutaj jest tak samo. Developerom z Generation Zero się to udało. W końcu czułam się jakbym chodziła po prawdziwym lesie.
Zresztą efekty dźwiękowe w tej grze wymiatają jak dla mnie. Te wybuchy. Te odgłosy przyrody. Cudo.
A do tego wielki, olbrzymi świat wypełniony wioskami, miastami i podziemnymi bunkrami. Naprawdę jest co zwiedzać.
Niestety tekstury domów i naszych postaci są nieco słabsze, ale nie narzekam. Podziwiam to co jest. To znaczy chciałabym podziwiać, bo ostatni raz logowałam się do Generation Zero z dwa tygodnie temu. Nie mam z kim obecnie grać, a sama nie znoszę i za bardzo się boję.
Więc ktokolwiek widział, ktokolwiek wie gdzie podziewa się PolicMajster vel KierowcaBombowca, jest proszony o kontakt. Poniżej jego zdjęcia, na wypadek gdybyście spotkali go w tej alternatywnej Szwecji 😀