Są to trzy grupowe instancje usytuowane na statku należącym do Erudytów. Sentinel zbudowany został przez Erudytów z Erudin aby przewozic potężne ładunki. Keidy Void uderzył w Odus, statek został porzucony. Erudyci z Paineel przejeli Sentinel’a i przerobili go dla swoich własnych potrzeb. Zmienili również jego nazwę na The Vigilant (Stróż), gdyż jego głównym zadaniem była ochrona miasta. W statku tym znajdziemy trzy instancje grupowe:
- The Vigilant: Incursion;
- The Vigilant: Infiltration;
- The Vigilant: Rescue.
Ponieważ rzecz dzieje się na statku powietrznym, to nie raz będziemy mogli dostać zawrotów głowy od wysokości na jakiej jesteśmy. Prócz tego na statku znajduje sie parę miejsc, z których można wypaść. To kończy się oczywiście naszą śmiercią.
To nie koniec. Zona oraz przedmioty w niej się znajdujące mają wygląd niespotykany do tej pory w Norrath. Podobne rzeczy z przepisów dla carpenterów stworzone zostały przez Domino. Poza tym, część tych rzeczy będziemy mogli dostać z questów.
Powiem szczerze, że zony, które do tej pory widziałam, zapierają dech w piersiach swoja wielkością czy architekturą. Niektóre pomysły na to gdzie mieszczą się instancje i jak wyglądają są powalające. Już nie mogę się doczekać kiedy zobaczymy je wszystkie Live.
Ach, i to nie są wszystkie dostępne zony na statku…
Bardzo mnie cieszy, że SOE zatrudniło w końcu jakiś kompetentnych artystów z całościową wizją tego co chcą stworzyć. Poprawę widać było już w ROK (szczególnie zony otwarte) i instancjach TSO (np. moje ulubione pod względem projektu Guki, choć z drugiej strony w TSO raziły imo marne wizualnie instancje voidowe) i teraz widzę, że będzie jeszcze lepiej.
Hm, a ten niespotykany w EQ2 wygląd o którym piszesz, to jest może ten dark elf na sterydach na trzecim obrazku? Bardzo bym się ucieszył z revampu modeli postaci w EQ2, niestety te obecne od zawsze były dla wielu graczy kontrowersyjne.
Wczoraj byłam na rajdzie i po prostu oniemiałam jak otworzyła sie przede mną przestrzeń i okazało się że jesteśmy w wielgachnej bibliotece usytuowanej na dnie jeziora. Wielkie szklane ściany, a za nimi podwodne życie. Kapitalne wrażenie.
Tak samo instancje, w jednej musisz zejść na dół po kamieniach. A ten „dół” to jakieś kilkaset metrów. Co jakiś czas coś tam się urwywa i spada z sufitu. Jak trafi niedaleko ciebie to wylatujesz w powietrze. Nie trafiłam z powrotem na kamień i spadłam na sam dół… nadziałam się na potężne kamienne szpikulce. Musiałam zaczynać bieg od nowa, a uwierzcie mi, że zona jest potężna.