I kiedy myślę, że już raczej nic mnie nie zaskoczy w świecie gier MMO, pojawiają się oni: Cloud Imperium lub też Roberts Space Industries, bo już sama się gubię, która firma za co odpowiada.
500 milionów dolarów! Tyle funduszy uzbierały firmy należące do Robertsa na stworzenie jedynej w swoim rodzaju gry – Star Citizen. Mamy 2022 i nadal nie wiemy kiedy premiera…
Jak z pewnością wiecie, jestem bardzo sceptycznie nastawiona do tego projektu. Zresztą chyba nie ma się czemu dziwić? Ufundowany w 2012 roku poprzez zbiórkę na Kickstarter, z zapowiadaną premierą na 2014 rok, z dodatkową grą fabularną singleplayer – Squadron 42, która „zaginęła w akcji„.
Owszem, kilka lat temu udostępniono okrojoną wersję pre-alpha Star Citizena, tak by zainteresowane osoby mogły poczuć klimat, ale na wersję finalną poczekamy jeszcze kilka lub nawet kilkanaście lat. A do tego regularnie sprzedawane są cieszące się olbrzymim zainteresowaniem statki kosmiczne, które na ten moment są jedynie szkicami, ale kiedyś mają pojawić się w grze.
Czy kiedykolwiek doczekamy się premiery Star Citizena? Tak długo jak gra ta jest w alpha/ beta testach, jej właściciele są poniekąd chronieni. Nie wspominam już o tym, że nie zabija się kury znoszącej złote jajko – jeśli ludzie dają kasę, gdy nie ma udostępnionej całej gry, to po co to zmieniać? Premiera może stać się wielkim sukcesem i przyciągnąć miliony graczy, ale może także okazać się totalnym niewypałem, a to oznacza sporą dramę.
No cóż, mam nadzieję, że dożyję premiery Star Citizena. W końcu 2040 już nie tak daleko…