[DF] Szaleństwo Defiance

Mój cel, buggy za achievement w którym muszę zabić zombiaki we wszystkich głównych rejonach mapy, jest coraz bliżej i mam nadzieję, że dam radę go osiągnąć zanim event Zaraza zostanie wyłączony. Powolutku robię misję główną, aby móc przekroczyć most do San Fransisco, czyli jedynego miejsca w którym jeszcze nie byłam, a potrzebuję utłuc tam 50 zombie.

Akcja się rozkręca, dotarłam już do momentu gdzie pojawia się Dark Matter. Najfajniejsze w tych misjach to dostęp do bardzo unikalnych broni, jakich mamy możliwość używać w czasie ich robienia. Moja ulubiona to chyba coś w rodzaju ciężkiego karabinu maszynowego, który powoli się rozkręca, ale jak już się rozkręci, to nic nie przeżyje co pojawi się na jego drodze. Jedyny minus – potwornie ciężki, przez co poruszam się jak mucha w smole…

Oczywiście między misjami zahaczam o różnego rodzaje Arkfalle i wczoraj udało mi się wbić 759 punktów przez co dostałam 4 dodatkowe sloty w moim inventory oraz mogę w końcu kolejkowac jeden przedmiot w mojej matrycy ulepszającej bronie.

Od weekendu zauważam olbrzymia ilość nowych graczy, z których zdecydowana większość to Polacy. Poznaje to po pojawiających się nickach: KierowcaBombowca, Owieczka, Pieluch i inne wymyślne. Zreszta po zakończeniu oblężeń, czy też Arkfalli można wyłapać polskie nicki na liście z punktami.

Niestety, bardzo duży minus tej gry to kompletnie zrąbany aspekt społeczny. Czat jest niewidoczny przez co mało kto go używa, zapraszać na listę przyjaciół można tylko gdy druga osoba jest online i nawet nie wysyłajcie zaproszenia na prywatny chat bo to jest coś, co nie działa od momentu premiery Defiance.

Ponieważ chciałam zobaczyć, czy bycie w klanie daje jakieś bonusy to założyłam jakiś czas temu TurboGroszki, ale nie oszukujmy się, oprócz mnie i Ostupama, którego możecie znać z kilku artykułów o Planetside 2, nikogo innego w nim nie ma. To mały familijny klan i jeśli ktoś spodziewa się zobaczyć 50 aktywnych członków, to bardzo się pomyli. Jak to zwykle bywa, faza darmowego szału minie i znowu wrócimy do normy, że w Defiance gra mało Polaków…