Population Zero, kolejne survival MMO z nastawieniem na eksplorację, zadebiutuje już na początku maja we wczesnym dostępie na Steam. Wizualnie gra ta wygląda dość fajnie, będzie można budować bazy, a do tego twórcy planują przedstawić graczom ciekawą historię.
Akcja rozgrywać się będzie na planecie Kepler, a zadaniem gracza jest w krótkim czasie zbudować reaktor, by móc uruchomić komory hibernacyjne umożliwiające przetrwanie śmiertelnego promieniowania.
I niby wszystko pięknie, a jednak mam pewne „ale”…
Po pierwsze – przynajmniej na starcie – Population Zero oferować będzie jedynie serwery PvP. Moje zdanie na ten temat się nie zmieniło i nadal uważam to za poważny błąd twórców survivali, których nie ratuje nawet dodanie serwerów PvE w późniejszym czasie.
Drugie „ale” to reset rozgrywki co 7 dni.
„Macie 168 godzin na naprawę reaktora, zrestartowanie komór hibernacyjnych i uratowanie się przed niszczycielskim blaskiem Sfery.”
Nie przekonuje mnie ten pomysł, tym bardziej, że już coś podobnego widzieliśmy i jak wiemy, nie skończyło się to dobrze.
A jednak, zgodnie ze słowami twórców, w Population Zero ma być inaczej. Na koniec sesji gracze otrzymają punkty doświadczenia potrzebne do rozwijania konta, a także umożliwiające dostęp do innych trybów i modyfikatorów, co ma znacznie urozmaicić rozgrywkę. Dodatkowo, każdego tygodnia użytkownicy otrzymają dostęp do nowych misji pobocznych, a nawet poznają nowe postacie NPC pragnące podzielić się z nimi swoją historią.
Nie wiem jak Wy, ale ja mam jak na razie mieszane odczucia związane z ta produkcją. Jeśli jednak Was ona zaciekawiła, to Population Zero zadebiutuje na Steam już 5 maja.
W pierwszej chwili nasuwa się na myśl „co 7 dni wipe?! skandal!” no i nadal jest to oburzające, ale z drugiej strony czy gra miała by do zaoferowania na tyle dużo zawartości by się nie znudziła 8 dnia? Czy po za dążeniem do naprawy reaktora było by coś jeszcze do roboty? To samo tyczy się narzuconego pvp, być może pve nie miało by nic do zaoferowania, żadnych fajnych lokacji do oglądania czy też satysfakcji z budowania. Na spokojnie naprawiasz reaktor i gra kończy się 2 dnia, wiec zasadniczo jestem w stanie zrozumieć taki system. Na pewno znajdzie się ktoś komu 7 dni odpowiada, chociaż jeśli naprawie reaktor 3 dnia i resztę miał bym tylko walczyć z innymi graczami by dostać więcej expa na koniec to jakoś do mnie to nie przemawia, wolał bym krótkie kilkunastominutowe lub kilkugodzinne sesje z okrojonym survivalem lub deathmatch
Bedzie jak z New World – gra kierowana do hardkorowych graczy a po 2 tygodniach od startu zobaczą jak ogromną będa mieli populację i na klęczkach do casuali przyjdą 😛
Trochę rozumiem, patrząc na tryby rozgrywki jak doty, lole i fortnite itp robale i popularność ich…