Gram w gry MMO już od wielu lat i patrząc na nowe gry pojawiające się na rynku, nachodzi mnie taka refleksja: w grach MMO nie polegamy już na innych graczach.

Jeszcze do niedawna inni gracze potrzebni nam byli do tego aby móc w danej grze przetrwać, rozwinąć postać, zrealizować pewne cele, a nawet socjalizowaliśmy się z nimi! Niestety, ale wydaje mi się, iż czynnik ludzki w grach MMO powoli zanikna. Widzę to po sposobie w jaki rozwijają się gry MMO oferując coraz więcej możliwości solo dla graczy, którzy nawet nie potrzebują innych graczy i interakcji z nimi aby osiągnąć różnego rodzaju cele.

Oto jak ja pamiętam swoje pierwsze kroki w grach MMO:

  • Świat był niebezpiecznym i bezlitosnym miejscem. Spotkanie innego gracza w otwartej zonie powodowało często uczucie radości i łączenie się w grupę. „W dwójkę zawsze raźniej…”
  • Grupowanie z innymi graczami dawało nie tylko większe szanse na przeżycie, ale także możliwość zobaczenia rzeczy, których nie moglibyśmy zobaczyć w pojedynkę. Owszem solowanie było efektywne, ale grupowanie dawało nam więcej możliwości wyboru.
  • Kiedyś ludzie odzywali się do siebie będąc w grupie. To wkurzające okno w dolnym rogu naszego monitora było wypełnione słowami. Kiedyś się komunikowaliśmy.  Poprzez grupowanie się z innymi graczami i rozmowy zdobywaliśmy reputację. Znaliśmy innych graczy na naszym serwerze: wszyscy wiedzieli kim był wizard Cirvandel, conjuror Siddartus czy defiler Docx. Na czacie rozmawialiśmy o świecie, o nas i budowaliśmy w ten sposób nasze relacje z innymi graczami.
  • I żeby nie było, że mówię tylko o grupowaniu – także gracze, którzy grali solo polegali na sobie. Jak wspaniałym uczuciem było spotkać w trakcie naszych przygód gracza, który mógł nam otworzyć portal, dać buffa na bieganie czy też na szybszą regenerację many. Spotkanie kogoś, kto mógł podnieść z martwych nasze ciało – to dopiero była radość…

przyjecie

Jak to jest teraz?

  • W grach używamy różnego rodzaju „Dungeon Finderów” – jeden klik i mamy grupę. Robimy szybko instancje nawet nie zamieniając słowa, bo przecież każdy wie co robić, a przeciwnicy i tak nie stanowią większego wyzwania.
  • Wszystko co chcemy znajdziemy i kupimy z domu aukcyjnego. Nie pamiętam już kiedy ktoś szukał jakiegoś wyspecjalizowanego craftera…
  • Zarówno w TESO, jak i Wildstar nie potrzebowałam innych graczy do ukończenia questów. Mimo iż obie gry reklamują się słowami „rób co chcesz”, to i tak developer prowadzi nas za rękę od misji, do misji.
  • TESO, Wildstar, Defiance, STO – w każdej z tych gier biegam sama i nie mam większych problemów osiągnięciem pewnych celów.
  • Ale co najbardziej mnie deprymuje? Brak jakiejkolwiek interakcji pomiędzy graczami, szczególnie w grupach. Zdarza mi się napisać „cześć” na czacie po dołączeniu do grupy i bardzo rzadko widzę, że ktoś odpowiedział…

Dlatego sądzę, że to właśnie Gracze są najważniejszą mechaniką każdego MMO. Naprawdę chciałabym zobaczyć więcej interakcji pomiędzy graczami oraz nieprzewidywalności jaką ze sobą niosą. To właśnie „inni gracze” są najprawdziwszą formą dynamicznej rozgrywki jaką kiedykolwiek zobaczymy w jakiejkolwiek grze. To właśnie gracze są najważniejszym narzędziem developerów, z którego mogą oni korzystać aby ożywić i uatrakcyjnić stworzony przez nich świat.

Na koniec każdy z nas oczekuje „czegoś specjalnego” od nowych gier MMO. Tylko tak naprawdę – czego?

Więc może by tak coś spróbować zmienić i od czasu do czasu napisać coś do innych graczy na czacie?

>”Cześć, skąd jesteś…?”

Poprzedni artykułZabudowania w H1Z1
Następny artykułOpinie Higbiego na temat niektórych broni
7 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Simion

Od kilku lat gry mnie tylko rozczarowują. W nowe tytuły gram tylko dlatego że stare są zabijane przez brak graczy lub zamykanie serwerów. Nie tylko onlainówki są ostatnio słabe. Kiedy ostatnio widzieliście dobrą platformówkę w stylu Spyro? Nawet sam smoczek wyewoluował w dziwne „coś”.

Morał jest jeden: czas wygrzebać stare gry. Jakieś propozycje? Ja zawsze chciałem ruszyć Lineage 1.

nsuidara

Babusia mówi dobrze! też tego nie lubię ale np. jeśli chcesz interakcji miedzy graczami to np. wakfu.com … ale to niekiedy jest tam „zbyt” nagięte bo nie każdy ma czas na kilka godzin grania w party a nie chętnie kogoś biorą na kilka minut np. 2-3 grupy potworów choć w sumie to tez tam nie jest jakas wielka..

balrogos

nie wiem ja w planecie potrzebuje 47 zdyscyplinowanych ludzi 😛

Rachitynowy

MMO juz mnie nie kreci jak kiedys. Przyznam ze pamietam ze w wowie dlugie godziny spedzilem klocac sie z innym gm czy fuzja wogole sie oplaci bo ich najlepszy dps jest duzo (az 0.1 sek) gorszy od naszego a ich baza healerow to smiech na sali. Do tego dlugie godziny nad excelem przed raidem. To byly czasy… ale to raczej ja sie zestarzalem a nie gry.
za to ps2 przypominal mi te interakcje bardzo dlugo. Bez komunikacji nie wygrasz. Licze tez na h1z1. Ale juz aion to niestety mnie znudzil po paru godzinach

kociamafia

Dla mnie to rozsądna ścieżka rozwoju. Lubię gdy gry MMO oferują możliwość solowania bo z natury jestem „samotnym wilkiem” a w party wolę grać z małą acz dobrze poznaną grupą znajomych.

Jeżeli ktoś chce się socjalizować z większą grupą (a nie ma znajomych, którzy chętnie z nim/nią zagrają) musi po prostu dołączyć do gildii/outfitu.

Moje doświadczenia z gier MMO opierają się na – „Chcesz coś zrobić porządnie? Zrób to sam.”

Rozumiem jednak, że dla ekstrowertyków takie podejście jest niedobre. Dlatego najnowsze produkcje starają się łączyć aspekty solo i multi (co jest trudniejsze niż się wydaje).

Skaramanga

Gry straciły poziom, wszystko prowadzone za rączke z wielką strzałką TUTAJ! + nie wiarygodnie niski poziom trudności. Czasem jeszcze wyskakują jakieś nowe perełki fabularne ale to naprawde rzadkość.
World of warcraft( pandaria ) ostatnio ma opinie ułatwionego ale tak naprawdę to tylko z powodu dodania raidów dla Dunengon finder który szuka 25 osób do gry. ale to tylko dla najniższego poziomu trudności, następne poziomy Normal, Heroic wymuszają już ścisłą kooperacje, komunikacje głosową, a niewielki błąd powoduje zabicie całej grupy.
Ostatnia gra w którą grałem i była bardzo wymagająca był Dark Souls , zgiń 50x zanim dowiesz się jak unikać ciosów bossa

Dok

Opowiem wam coś.Razem ze swoją 9 letnią chrześnicą gramy sobie w gry na dwie osoby takie ze internetu pisane na przeglądarkę dla dzieci zero przemocy zabijania ot zbieranie czegoś tam itp.,straszne dno ale ją one wciągają a co śmieszniejsze jestem w nich mistrzem nic nie może mnie w nich zaskoczyć ;).Raz nie mogłem wpaść i mój stary się pojawił no i ona go oczywiście do kompa,potem mi powiedziała że był beznadziejny i niczego nie mogli tam „przejść”.Nie mogłem tego zrozumieć przecież to banalne platformówki i to mnie skłoniło do opinii że same gry niekoniecznie stają się prostsze one są po prostu klonami starszych produkcji które niestety znamy na pamięć stąd dla nas 30+lat plus nie ma sensu robić gier bo jesteśmy za mała grupą w porównaniu z tak zwanym następnym pokoleniem.

/ps dark soul był trudny tylko dlatego że można było stracić cały dorobek dusz przez nieuwagę (zarówno xp do następnego levelu jak i waluta w tej grze) cała reszta to klon gothica i setek zręcznościówek ;).