Ludzie powrócili w Appalachy, więc była to tylko kwestia czasu, kiedy i ja zajrzę do Fallout 76. I jak to zwykle bywa, zamiast wykonywać misje, to ja jak zwykle, skupiam się na zwiedzaniu i robieniu zdjęć.
Ale zacznijmy od początku. Bałam się, że powrót NPC oznaczać będzie także konieczność założenia nowej postaci, ale całe szczęście nie jest to wymagane. Wystarczy przenieść się do Krypty 76, by na schodach do niej prowadzących napotkać pierwszych gości – poszukiwaczy tajemniczego skarbu.
I tak naprawdę fabuła namiętnie powraca do tego skarbu. Zanim jednak się do niego dorwiemy – a może i nie, bo jeszcze tak daleko nie doszłam, to jak to w grach MMO bywa, musimy pomóc Księżnej w rozwiązaniu kilku problemów.
Zgaduję, że zdecydowana większość osób wykonujących te misje, skupiła się właśnie na tym, ja natomiast zaczęłam podziwiać lokacje uprzednio opuszczone, a teraz zasiedlone. I trzeba powiedzieć jedno, że pomimo iż część tych postaci niezależnych jest dość rozgadanych, to jednak mają wspólną cechę: niechęć do pozowania do zdjęć. Zrobić im jakieś fajne zdjęcie to jest naprawdę spore wyzwanie…
Jeśli chodzi o misje, to dopiero kilka dni temu udało mi się odnaleźć Polly i powiem Wam, że nie było łatwo. Sama misja była łatwa, ale nie było łatwo ją wykonać. Dlaczego? Bo okazuje się, że fabuła zaliczana jest tylko dla jednej osoby – tej, które wprowadza nas do instancji (w tym przypadku kopalnia). Troszkę słabe rozwiązanie, bo nie o to chodzi w grach MMO i mam nadzieję, że zostanie to poprawione.
Ku mojemu zaskoczeniu, w Fallout 76 gra większa ilość osób, niż się spodziewałam. Niestety, premiera na Steam może i była sukcesem, bo przyciągnęła nowych graczy, ale jak dla mnie było to złe posunięcie.
Jestem graczem PvE i nienawidzę być celem ataków PvP. Wiem, że tak długo jak nie oddam, nic mi się nie stanie, ale nadal nie jest to przyjemne gdy banda postaci 100+ w jakiś „magiczny” sposób wchodzi ci do domu i strzela na oślep. Albo robię sobie wydarzenie i boom – leżę martwa. I nie, nie zabił mnie przeciwnik NPC, bo widziałam jak ginę od jednego strzała innego gracza. Jak zgadujecie, wywołało to u mnie frustrację i wylogowałam się wówczas w nerwach. Całe szczęście, przeszło mi po kilku dniach.
Z innych ciekawostek, to odnalazłam w końcu Dozorczynię z Krypty 76. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że jest ona moją sąsiadką – mieszka dosłownie za miedzą 🙂
Patrząc na moje tempo wykonywania misji oraz zaprezentowane przez Bethesdę plany na 2020, to jest nadzieja, że z fabułą o Osadnikach i Bandytach, zdążę zanim do gry zawita Bractwo Stali. O reputacji nawet nie myślę.
A jak Wam podoba się Wastelanders? Dobrze, że w Fallout 76 pojawiły się postacie niezależne, czy też woleliście zwiedzać opustoszałe miejscowości?
I jak zwykle reportaż fotograficzny z moich podróży po Wirginii Zachodniej. Mam nadzieję, że zdjęcia przypadną Wam do gustu.