Często słyszę zarzut względem Fallouta 76, iż przez to, że nie ma tutaj bohaterów niezależnych (popularnie zwanych NPC) dających misje dla użytkowników – przez które to i tak większość osób przeklikuje się na oślep, byle by jak najszybciej osiągnąć następny etap – to w Fallout 76 nie ma ciekawych historii.
Otóż pragnę temu stanowczo i kategorycznie zaprzeczyć: SĄ. I nie mam na tutaj myśli licznych notatek, dzienników, zapisków, pamiętników i holotaśm, na które można się natknąć zwiedzając Zachodnią Wirginię, a raczej bardziej przyziemnie rzeczy: szkielety.
Wiadomo, akcja gry dzieje się w wyimaginowanej postapokaliptycznej przyszłości, gdzie prócz szponów śmierci i supermutantów, natknąć się także można na innych członków niebezpiecznej fauny – takich jak chociażby zwariowane spalacze, ghoule, kretoszczury, czy inne dziwactwa. Nie ma się więc co dziwić, że podczas naszej eksploracji natkniemy się także na mnóstwo ciał, czy też szkieletów.
I powiem Wam, że niektóre z takich widoków, powodują iż zatrzymuję się na chwilę zadając sobie pytanie: Co do diabła się tutaj wydarzyło?!
Natknęliście się na jakieś szkieletowe ciekawostki w Fallout 76? Jeśli tak, to dajcie obrazek w komentarzu – chętnie dopowiem sobie historię 😀
Ten sickleman to chyba jakiś był seryjny zabójca który nawiedzał te rejony ,wiadomo że obcinał głowy ludziom coś gra o tym wspomina. Fallout zawsze miał takie nieopowiedziane historie, nie żałuje że kupiłem F76.
Co jak co ale level designerzy odwalili tutaj kawał fenomenalnej roboty. Takich smaczków s szkieletami misiami i krasnalami jest masa i sprawiają niesamowita radość podczas eksploracji.
Ktoś wziął kasę z góry i się nie wywiązał